Około pół roku temu rozbiła się moja poprzednia wataha ja i moje
rodzeństwo (2 starsze siostry i dwóch starszych braci) szukaliśmy
nowej. Nasi rodzice zginęli na wojnie z ludźmi, ci co przeżyli i
rozeszli
się rodzinami. Najstarszy z braci, który nie znosił jednej z sióstr
(nie mnie i nie starszej o rok ode mnie Isabelli) i jednego brata. Teleportował ich nie wiadomo gdzie. Miał 6,5 roku wiec był za nas
odpowiedzialny. Pewnego dnia powiedział "Chodźcie, coś wam pokaże za tymi
krzakami". Poszłyśmy za nim. Zszokował on nas jedną ze swych mocy i uciekł.
Isabella powiedziała że założy własną watahę. Prowadziła mnie kiedy
mijaliśmy staw schyliłam się i napiłam. Isa nie zauważyła że za nią nie
idę, a więc kiedy wstałam jej już nie było. Pół roku błąkałam się po
świecie. Zobaczyłam się później znowu w tym stawie. Wyglądałam
identycznie jak ona. Te same umaszczenie, tak sama włosy się układały i
zawsze nosiłam pióra we włosach. Miałam też zielono - różowe powieki (naturalnie, nienawidzę kosmetyków). Jak zobaczyłam starą koleżankę
jeszcze z tej watahy w której byłam pół roku temu, Powiedziała do mnie
- Cześć Bella co u Lucy i innych?
- Nie jestem Isabella. To ja Lucy! - uśmiechnęłam się promiennie.
- Wow! Lucy! Wyglądasz tak samo jak Isa.
- Dzięki.
- Sorry, ale muszę już iść muszę pomóc Lissi.
- Lissi?
- Tak to moja siostrzenica.
- Aha, fajnie. To pa.
- Pa
2 dni później zobaczyłam jakąś ładną wilczycę
- Cześć kim jesteś? - spytałam
- Ja Kiiyuko, a ty?
- Jestem Lucy. Znasz może jakąś watahę gdzie można dołączyć?
- Tam ja mam, chcesz dołączyć?
- Jasne, szukam nowego domu jakieś pół roku.
- Oprowadzę cię po terenach.
- Okey.
Oprowadziła mnie. Tereny są tu naprawdę śliczne. Cieszę się że ją spotkałam.
Teraz zaczynam nowe życie.