Marzec 2018 r.
Mijał
czwarty dzień odkąd Yuki nie przyszła do jaskini. Nie mam z kim
rozmawiać i czuję się samotny. Leżałem i patrzałem na łoże Yuki. Długą
chwilę rozmyślałem, co mógłbym zrobić. Może Alfa będzie coś wiedziała o
jej zniknięciu. Wyszedłem z jaskini oślepiony blaskiem śniegu. Nigdy go
nie widziałem. Zmierzałem w stronę centrum brodząc w śniegu.
Wypatrywałem Alfy, gdy dostrzegłem ją kierującą się w stronę szpitala.
Zacząłem biec, ale po momencie zahaczyłem o korzeń drzewa schowany w
śniegu. Wpadłem w śnieg całą głową, że wsypał mi się do nosa.
Wyprostowałem się tak jakby ktoś ogon mi ugryzł. Chłód w nosie był
nieprzyjemny.
Zacząłem dmuchać ze
wszystkich sił, aż w końcu wyleciał. Dalej biegłem w stronę Alfy, tym
razem uważając. Podbiegłem do niej od boku.
- Alfo - wydawała się, że mnie nie słyszy.
- Alfo! - Nadal mnie nie słyszała.
- Alfo, Alfo, Alfo, Alfo, Alfo, Alfo - dopiero teraz mnie usłyszała.
- Co chcesz? - spytała się lekko zdenerwowanym głosem.
- Chciałem się spytać gdzie jest Yuki. Od czterech dni jej nie ma.
- Została wygnana.
- A może wrócić?
- Czemu? Ty ją lubisz? - patrzała się na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Tak.
- Jak?!
-
Tylko ona się do mnie tak zwraca. Około miesiąc temu nie mogłem spać i
chciałem jej się spytać, co mam zrobić, by zasnąć. Powiedziałem do niej
"Yuki, Yuki, Yuki, Yuki, Yuki, Yuki.". A ona mi odpowiedziała "Zamknij
się wreszcie!" Na to ja "Okej." I Alfa wie co się stało? Zasnąłem!
- Nie wiem. Zastanowię się - odrzekła, patrząc na mnie, jakby przed chwilą zobaczyła latającego królika.
Odbiegłem od niej, mając jedną sprawę mniej do załatwienia. Teraz musiałem tylko do biblioteki po jedną książkę.
Po krótkim biegu dotarłem do biblioteki. Wszedłem do środka i skierowałem się do jedynego wilka, który był w środku.
- Chciałbyś coś wypożyczyć? Mamy tu książek pod dostatkiem - powiedział bibliotekarz
- Chciałbym książkę o alchemicji - odpowiedziałem na pytanie.
- O czym?
- O alchemizycji.
- Chyba alchemii.
- No tak.
- A którą? "Rośliny lecznicze i choroby" czy "Poradnik zaawansowanego alchemika"?
- Najłatwiejszą do czytania.
- Pójdę poszukać - wszedł pomiędzy półki z książkami.
Nie minęła chwila, a już wyszedł trzymając książkę w pysku.
- Ta chyba będzie najlepsza dla ciebie - po czym podał mi książkę.
- "Poradnik dla początkujących: Alchemia". Hmm. Zobaczę.
- Musisz zwrócić ją za miesiąc.
- Postaram się - wyszedłem i poszedłem w stronę jaskiń.
Śnieg
po drodze był bardzo głęboki. Dłuższą część szedłem tylko z wystawioną
głową nad puchem. Gdy dotarłem na miejsce, usiadłem z otwartą książką
przede mną. Czytałem powoli, bo niektóre słowa były dla mnie zbyt
trudne, na przykład "chrząszcz". Czytałem cały dzień, aż do momentu gdy
słońce już nie świeciło. Dopiero teraz zorientowałem się, że przez ten
czas nic nie jadłem. Byłem zbyt zmęczony by pójść jeść. Położyłem się
spać. Rozmyślałem długą chwilę. Jutro najem się za dzisiaj i poświęcę
cały dzień na czytanie. Chciałbym być takim dobrym alchemikiem jak Yuki.
Nie zorientowałem się kiedy zasnąłem. Obudziło mnie słońce. Głód był
bardzo uciążliwy. Od razu poszedłem coś zjeść. Po obfitym posiłku
wróciłem do jaskini. Nie chciało mi się czytać. Przez dłuższą chwilę
myślałem, co mógłbym zrobić.
Postanowiłem
znaleźć moją opiekunkę. Jako, że niedawno słońce wzeszło, miałem dużo
czasu na szukanie jej. Szedłem w śniegu przy granicach watahy. Co chwilę
nawoływałem Yuki. Słońce już zachodziło, a ja byłem zmęczony marszem w
śniegu. Postanowiłem już zawracać, gdy nagle usłyszałem szmer z prawej
strony. Obróciłem się wypatrując czegoś co spowodowało ten dźwięk.
<Yuki? Nirvaren ma idola. Niech da mu jakiś przykład>
Uwagi: Powtórzenia i okazjonalnie przecinki. Zapomniałeś o miesiącu i roku.