Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

czwartek, 17 lipca 2014

Od Iloriel "Prawdziwe uczucie cz.5" (cd. Alexander)

Po chwili znowu usłyszałam dziwny głos, w mojej głowie.
Brawo Iloriel.
Kim jesteś?
No dobrze nie będę ciebie okłamywać: jestem Amora,bogini miłości i płodności, a ty jesteś... moją córką.
C...C...Co?
Jesteś moją córką, Iloriel.
To czemu wychowywałam się w Watadze Pełni Księżyca?
Gdy byłaś mała musiałam Cię porzucić, żebyś mogła normalnie żyć.
Czemu?
Ponieważ bóg nienawiści próbował Cię zabić.

Po chwili Alexander mnie przytulił, a ja oblałam się rumieńcem. Nagle szepnął mi do ucha dwa słowa, dzięki, którym stałam się szczęśliwa:
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.

<Alexander?>

Od Tsume'a "Nowa moc cz.3" (cd. Kai)

 Niechętnie ruszyłem za waderą.
- Nie jestem pewny... - zacząłem
- Polubią cię! - uśmiechała się.
- Ale... - spróbowałem znowu.
- Na pewno jakiejś waderze wpadniesz w oko!
-No nie... - chciałem wyrazić swoje wątpliwości, lecz mu nie pozwoliła.
-Wszyscy są tu mili, choć bywają wyjątki.
- Nie wiem czy ja ich polubię - stanąłem i stanowczo powiedziałem.
Odwróciła się zaskoczona moją reakcją.
- Eh, miejmy nadzieję, że tak nie będzie - westchnęła - A teraz chodź muszą chyba cię poznać. I nie stawiaj mi oporu.
Przekręciłem głowę, kryjąc rozbawienie.
- Bo mnie wyrzucisz?
- Nie, bo zostaniesz tu na wieki. - powiedziała ostro.
Nie odpowiedziałem, wiedziałem że ona wie. Powoli podszedłem do niej.
-Dobrze więc. Prowadź.
****
Weszliśmy powoli do parku. Wszystkie wilki się odwróciły w ich stronę. Wszyscy pożerali mojego każdą część ciała swoim wzrokiem. Wyprostowałem się dumnie pokazując, świeże rany, bliznę i ogromne mięśnie.
- Kochani, mamy nowego przyjaciela w stadzie! - krzyknęła Kiiyuko chowając zrezygnowanie pod bardzo autentycznym śmiechem.
- Witajcie - powiedziałem niby wesoły.
- Cześć - odpowiedziały prawie wszystkie wilki niemal jednoczenie oprócz czarnej wadery w wieku około pięciu lat.
- Kto to? - szepnąłem pod nosem, patrząc na nią.
- To Yuuko. Mało towarzyska.
- Heh, pasuje mi - zaśmiałem się.
- Była by z was idealna para - również się zaśmiała.
- Jestem Tsume, chciałbym was poznać, ale pozwólcie, że teraz odejdę. Muszę odpocząć - powiedziałem udając zmęczonego, choć nie byłem. Irytowało mnie to, że jestem w kręgu zainteresowania.
- Może opatrzę ci rany? - spytała się biało-błękitna wilczyca. Patrząc na nią miało się wrażenie, że bezbronnego jelenia pośród dziecięciu niedźwiedzi.
- Dziękuję, ale nie ma potrzeby. Samo się po czasie zagoi - odwróciłem się i ruszyłem w stronę mojej jaskini.
- Będziesz osłabiony na polowaniu, a twe zmysły się skupią na uzdrowieniu ciała, będziesz bez sił - powiedziała głośno i silnie jak na taką mała waderę.
- Później, dobrze?- odpowiedziałem szybko i zniknąłem za drzewami.
***
Szedłem pewnie zamiast do jaskini to nad jezioro. Wskoczyłem na najniższą gałąź wierzby przechylną nad tafle wody. Machałem łapą tworząc na wodzie delikatne fale, zacząłem sobie śpiewać kołysankę którą śpiewała mi moja starsza siostra:
"Za ciemnym borem, za wysokimi górami, szaleje burza,
ale tu nad Ognistą Rzęką, chlapią się szczeniaki,
ale tu na Czerwonej Łące, ryczą jelenie,
ale tu z Piekielnych Gór, spada pomarańczowy śnieg,
ale tu nie musisz bać się niczego, bo Płomienna Wataha czuwa nad tobą"

Spojrzałem na odbicie, w wodzie szare futro nie było szare, lecz piekielnie pomarańczowe. Nie przypominał teraz siebie tylko swego ojca. Mrugnąłem oczami ze zdziwienia, ale ten widok znikł. Nagle na pniu został wyryty napis "Mój demon jest w tobie, Tsume". Lekko przysunąłem się bliżej pnia.
- Przecież ja nie władam ogniem - szepnąłem.
Na pniu pokazał się następny napis: "Może wcześniej nie, teraz tak"
-Ale... Ja nie chcę.
Napis pojawiał się coraz bliżej mnie, a ja uporczywie się odsuwałem "Trudno, takie twe przeznaczenie nie uciekniesz przed tym". W około mnie pojawiała się płomienna aura, chcąc od niej uciec wskoczyłem do wody. I za nurkowałem najgłębiej jak się dało. Traciłem przytomność. 
***
Ktoś złapał mnie z kark i wyciągnął z wody. Lekko oszołomiony spojrzałem na wilka który mnie uratował lecz widziałem same biało-czerwono-czarne plamy.
- Stary, mało się nie utopiłeś.
- Dzięki za uratowanie tyłka.
- Nie ma za co, a tak w ogóle jestem Kai.
- Tsume.
Otrzepałem się z wody na miękkich łapach zrobiłem kilka kroków w strone Kai'a lekko się chwiejąc.
- Fajna aura, kto cię nauczył ją robić.
Te słowa wstrząsnęły mnie na dobre. CO?! Przecież uciekłem. Podbiegłem z adrenaliną we krwi do wody, aby zobaczyć jak wyglądam.
- Ch***a jasna! - krzyknąłem wkurzony na siebie.

<Kai?> 

Od Percy'ego ''Sen cz.2'' (cd. Desari lub Kiiyuko)

Zacząłem się nieco niepokoić. Co prawda nie wiem czym jest ''TO'', lecz poznałem Fate'a czy jak mu tam było... Nie wiem czy ma to coś z nim wspólnego, wolę na razie nic nie mówić.
- Kiiyuko, zostań z nią. Jesteś alfą, powinnaś wiedzieć coś więcej o niej. Może gdy dojdzie do siebie, powie coś ''przydatnego''... - mówiłem idąc w stronę wyjścia.
Margaux i Sora wyszły chwilę po mnie. Obydwie od razu poszły swoimi drogami, a ja postanowiłem przemyśleć wszystko, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Ruszyłem powolnym tempem przed siebie.

Dotarłem nad wodospad. Usiadłem na brzegu wpatrując się w spadającą wodę. Myślałem o... wszystkim, co było warte uwagi. Obok mnie przechodziły ciągle jakieś wilki gapiąc się na mnie. Dziwi ich wygląd myślącego zwierzęcia? No cóż... Nie irytowała mnie ich obecność, ale czasem zdarzały im się złośliwe uwagi na mój temat, gdyż mówili je na głos.

Wstałem w końcu idąc w stronę jaskini, gdzie była Desari oraz Kiiyuko.

<Desari lub Kiiyuko? Nie musicie kończyć, jeśli nie chcecie>

Od Dragon'a "Jak dotarłem do watahy? cz.3"

Jedząc padlinę czułem, że moje rany się goją. Nie wiedziałem, że "lekarstwo" zadziała tak szybko.
- Jak nazywa się to drzewo, z którego zerwałaś liście? - zapytałem.
Ta informacja mogła się przydać w przyszłości w razie jakiegoś wypadku.
- Niestety nie pamiętam. - powiedziała wadera i siedziała wpatrując się we mnie.
- Chyba nie odpowiada ci moje towarzystwo. Praktycznie się nie odzywasz. Czy może taka już po prostu jesteś? - mruknąłem, a ona znów wzruszyła barkami.
- Ach... No nic ja się już będę zbierał. Muszę znaleźć jakieś schronienie. Wydaje mi się, że w nocy będzie padać. - powiedziałem i podniosłem się z ziemi.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję. - ruszyłem przed siebie.
- Hej! Zaczekaj! - wołała wadera po chwili.
Odwróciłem się i spojrzałem na nią.
- Tutaj jest wataha. Jak chcesz zaprowadzę cię do Alfy.
Zastanawiałem się przez chwilę czy to dobry pomysł. Nie chciałem znów stać się wyrzutkiem, ale w sumie warto spróbować.
- No dobrze. To chodźmy - rzuciłem i poszedłem za waderą.
Po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Było tam sporo jaskiń. To pewnie "serce" watahy.
Nieznajoma wadera zatrzymała się przed największą jaskinią. Od razu domyśliłem się, że dotarliśmy na miejsce.
Wskazała łapą wejście i odeszła.
Wszedłem do środka. Na skale siedziała biała wadera. Była bardzo ładna.
- Kim jesteś? I co tu robisz? - zapytała
Przedstawiłem się i opowiedziałem skąd się wziąłem. Rozmawiałem z nią z godzinę i po tym czasie zgodziła się żebym został w watasze. Pokazała mi mój nowy dom i wróciła do siebie, a ja od razu położyłem się w koncie jaskini, jak to było w moim zwyczaju, i zasnąłem.