Nie pamiętam swojej prawdziwej rodziny, pamiętam tylko, że zawsze były
przy mnie smoki. Miałam przyszywaną smoczą mamę i siostrę - Nigerię i
Glację. Smoki nazwały mnie Ice, co w innym języku oznacza lód.
Wychowywałam się wraz z magicznymi gadami, aż stałam się dorosłą
wilczycą.
Żyjąc wśród nich uświadomiłam sobie, że w życiu nie
widziałam świata poza śnieżnymi górami ani żadnej innej istoty podobnej
do mnie.
Pewnego dnia postanowiłam, że wyruszę w podróż w
poszukiwaniu innych wilków. Na pożegnanie dostałam od Nigerii flakonik
ze smoczymi łzami, które świecą gdy zbliża się niebezpieczeństwo.
Wyruszyłam. Wędrowałam przez jakieś trzy tygodnie...
Gdy znalazłam się w śnieżnym lesie mój flakonik zaczął świecić.
Obróciłam się i zobaczyłam czarną wilczycę biegnącą w moim kierunku.
Ustawiłam się w pozycji bojowej i zaczęła się walka. Ugryzłam ją w
grzbiet. Ta naskoczyła na mnie i zatopiła w mojej szyi swoje kły.
Zauważyłam, że ma je pokryte jakąś dziwną cieczą ( chyba trucizną).
Upadłam na śnieg zostawiając ślady krwi na białym puchu. W tym momencie
wszystko się urwało...
Obudziłam się w jakiejś jaskini. Wokół mnie krążyły dwa inne wilki.
- Gdzie ja jestem? - zapytałam półprzytomnie.
- Na terenach watahy magicznych wilków - odpowiedziała wilczyca.
- A kim wy jesteście?
- Ja Kiiyuko, a ten to Blade - powiedziała.
- Aha. Cóż nie będę robić kłopotu, już sobie idę. Chciałam wstać, ale z powrotem upadłam na ziemię.
- Poczekaj, trzeba cię wyleczyć - zawołał Blade.