Świt. Kolejny raz promienie słońca delikatnie oświetlały mój pysk. Ptaki
pięknie śpiewały, a do mojego nosa docierał zapach mokrych liści.
Otworzyłam oczy. Kolejny raz budzę się w tym miejscu. W głębi lasu.
Samotnie. I jak zwykle nie pamiętając jak się tu dostałam. Nic mi się
nie śni, a może po prostu tego nie pamiętam. Teraz to bez znaczenia. Jak
zwykle niechętnie wstałam, przeciągnęłam się i powolnym krokiem
ruszyłam w stronę jaskini. Od jakiegoś czasu moje ciało reaguje na
wszystko nie tak jak powinno. Nie czuję zimna, ciepła, głodu, pragnienia
i tym bardziej zmęczenia. Czułam się jak trup ledwo wykopany z ziemi.
Podeszłam do kałuży i ujrzałam własne odbicie. Moje długie białoszare
futro było całe w błocie, pod oczami miałam ogromne wory od braku snu, a
na moich łapach i łbie pełno niewielkich ran, których nie mogłam
wyjaśnić.Tego dnia zrozumiałam że w nocy musiałam lunatykować, potknąć
się o coś i tak zrobiłam sobie te rany. To było niemal pewne. Cały czas
jednak nurtowało mnie jedno pytanie: dlaczego lunatykuję?
- Kto to wie? - zatrzymałam się i powiedziałam to na głos.
Po moich słowach z drzew zerwało się całe stado czarnych jak noc wron.
Zaczęły latać w kółko jakieś dwadzieścia metrów nad moją głową.
"O! To coś nowego." - powiedziałam i zaśmiałam się.
Nagle usłyszałam szmer dobiegający zza krzaków. Nie myślałam nawet przez
chwilę i wykonałam skok powalając "podsłuchiwacza" na ziemię. Pod moimi
łapami leżał nie znany mi czarno-biały basior. Patrzyłam się na niego
moimi pozbawionymi jakichkolwiek uczuć oczami. Bez słowa. Spojrzałam w
jego oczy i zamarłam. One były... identyczne jak moje! Tak samo
pozbawione jakichkolwiek emocji i wypełnione tą pustką.
- Ano? Przepraszam, ale czy mogłabyś zejść ze mnie? Nie to żebym się
skarżył, ale twoje pazury wbijają się coraz bardziej w moją skórę.
Dopiero wtedy spojrzałam na swoje łapy i zobaczyłam, że moje pazury wbiły
się tak głęboko, że z jego łap zaczęła lecieć krew. Natychmiast
zeskoczyłam z niego. Spojrzałam w ziemię.
- Przepraszam. - Powiedziałam po chwili.
- Nic się nie stało, przecież i tak nie czuję bólu. Mam jednak jedno pytanie: Co tutaj robisz?
- Nie pamiętam.
- Co!?
- Od kilku dni budzę się w tym samym miejscu, nie pamiętając nic z nocy. - Oznajmiłam, spoglądając mu w oczy.
- Mam tak samo. - Powiedział, odwracając wzrok.
Nic już nie rozumiałam, najpierw te chore uczucia i teraz jeszcze wilk
który przeżywa dokładnie to samo co ja. To nie mógł być przypadek... w
takim razie co?
CDN
Uwagi: Kiedy mówimy o czymś, że jest o dwóch różnych kolorach (nie chodzi o jasnoczerwony czy ciemnoniebieski itd.), powinniśmy stawiać między nimi myślnik, np. czarno-biały. "Ano" znaczy tyle co "no", "rzeczywiście", "właśnie", więc nie sądzę, aby to miało jakikolwiek sens w wypowiedzi basiora... Przed "że" stawiamy przecinek. Wciąż w Twoich wypowiedziach brakuje jednej Spacji. Serie prowadzone samodzielnie powinny być trochę dłuższe od tych pisanych z innymi! To op. z kolei ma o zaledwie 33 linijki, czyli jesteś zaledwie o 3 ponad minimum...