Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

piątek, 16 czerwca 2017

Od Allive "Ucieczka" cz. 1

Styczeń, 2020
Odwróciłam się za siebie. Nie było śladu po wilkach, które jeszcze przed chwilą chciały mnie za wszelką cenę złapać. Westchnęłam cicho, powoli przymykając oczy. Bez zastanowienia podeszłam do pobliskiego drzewa, po czym bezwładnie położyłam się przy nim. Na szczęście było ono na tyle rozłożyste, że śnieg nie dotarł pod sam konar. Wtuliłam pysk w swój długi ogon, starając się w jakikolwiek sposób pozyskać choćby odrobinę ciepła. Było to na swój sposób nie logiczne - i tak nie czułam łap od kilkunastu minut, więc jakim cudem miałam ogrzać całe swe ciało? Zrezygnowana ponownie przymknęłam oczy. W ułamku kilku minut udało mi się zasnąć...
***
- Gdzie są szczeniaki?! - warknął głos, pochodzący z pokoju obok.
Pisnęłam cicho widząc cień na ścianie. Dwie postury, z czego jedna była mi dobrze znana. Mój ojciec... Mój ukochany tatuś! Co chce od niego tamten drugi? Spojrzałam na braci, którzy wciąż spali. Szybko podeszłam do Kiby, po czym liznęłam go w ucho.
- Zbudź się... - wydukałam, słysząc zza ściany kolejne krzyki.
- Wyjechały kilka tygodni temu do matki - warknął Luke, bo tak się nazywał jeden z mych rodziców.
- Nie oszukuj mnie! - krzyknął wyraźnie zdenerwowany. - Była umowa... Zawarłeś ją przed grobem naszego ojca. Nie waż się kłamać i przyprowadź mi tutaj szczeniaki! - wydarł się swym grubym głosem.
- C-Co się dzieje? - zapytał Kiba, powoli otwierając oczy.
- Tata... No... Sam zobacz! - pisnęłam, wskazując łapką na ścianę.
Nieznajomy uniósł łapę do góry. Wiedziałam, po prostu czułam, że chce zaatakować tatę. Nie miałam pojęcia co zrobić... Wszystko stało się bardzo szybko - wilki zaczęły się gryźć i szarpać. Co mogłam zrobić? Musiałam zainterweniować, lecz co zdziała taka mała wadera jak ja?!
***
Obudziłam się. Nienawidzę koszmarów, które nawiązują do tego samego... Mogłam zrobić cokolwiek, lecz nie zainterweniowałam. W snach będę się o to obwiniać chyba do końca życia. Jeden ruch, zaważyłby na całym moim życiu...
Słońce delikatnie zaszczycało ziemię swymi promieniami. W tą porę roku, zdawało się ono wisieć tylko dla ozdoby... Gęsta mgła, zdawała się ciągnąć bez końca w promieniu kilkuset metrów. Trawę wokół mnie pokryła cienka warstwa szronu... Świetnie... Wzięłam głęboki wdech, po czym leniwie podniosłam się z zimnej ziemi. Rozglądnęłam się - gdzie ja znowu jestem? Czułam charakterystyczną woń wilka. Nie jedną, lecz kilkadziesiąt. Ruszyłam z miejsca za jedną z nich, która zdawała się być praktycznie wszędzie. Zapewne wilk do którego zmierzam mieszka tu od dawna... Nie dużo czasu minęło, zanim woń stała się silniejsza. W końcu, udało mi się dostrzec sylwetkę jakiejś wadery.
- Em... Cześć? - przywitałam się dosyć niepewnie.
Wilczyca zwróciła w moją stronę głowę. Dostrzegłam to. Zbliżyła się w sposób dosyć powolny, lecz każdy jej ruch był wykonywany z gracją. Uśmiechnęłam się delikatnie. Nie przypominała wilka, który ma złe zamiary. Chociaż...
- Co robisz na terenach Watahy Magicznych Wilków? - zapytała, przy tym przechylając pytająco głowę.
- Przepraszam, nie miałam pojęcia, że wkraczam na wasze tereny - powiedziałam cicho z wyraźną skruchą.
Powiem szczerze, że pytanie, które miałam po chwili zadać, nie było w żaden sposób przemyślane. Zrobiłam to gównie pod presją strachu przed wilkami z przeszłości. Mimo wszystko, było to najrozsądniejsze wyjście z tej sytuacji.
- Mogę dołączyć? - od razu wyrwało mi się z ust.

<C.D.N.>

Uwagi: Nie wiem, czy głos może być "gruby".