- Mogę w czymś pomóc? - zapytał barman. Zwróciłam na niego wzrok. Był wysoki, miał dość przystojną twarz i bardzo ładne, brązowe oczy na wpół zasłonięte również brązowymi włosami. Gdybym była młodsza i moje serce już nie należało do innego, który mnie nawet w ten sposób nie zauważa od razu zakochałabym się na zabój. Roześmiałam się gorzko do swoich myśli.
- Daj coś mocnego. Najmocniejszego co tam masz. - mruczę. Mam ochotę się czegoś napić. Zawsze unikałam alkoholu, starałam się być zawsze trzeźwa, ale kiedy mam spróbować jeśli nie teraz?
- Diabelski Płomień, może być? Sześć gwiazdek - zapytał stawiając przede mną szklankę wypełnioną krwistoczerwoną cieczą. Skinęłam głową i podałam mu należną kwotę. Barman włożył pieniądze do kasy i podszedł do osoby siedzącej po drugiej stronie lady.
Przyjrzałam się uważnie trunkowi, nie będąc pewna jaki będzie mieć smak. Po krótkiej analizie westchnęłam i podniosłam szklankę.
- No to hop. - mruknęłam i przyłożyłam naczynie z alkoholem do warg. Poczułam słodko-gorzki smak na języku. Był trochę drażniący, ale z każdym łykiem pozbywałam się tego wrażenia. Kiedy skończyłam zaczęło mi się trochę kręcić w głowie, ale sam alkohol mi zasmakował. Postanowiłam zamówić jeszcze szklaneczkę, albo od razu od razu parę. Zawołałam barmana i poprosiłam o kolejne trzy szklaneczki. Ten tylko na mnie spojrzał i pokręcił głową na boki, spełnił jednak moje zamówienie, a ja wręczyłam mu należną kwotę.
Następne trunki wypiłam bardzo szybko, a po skończeniu roześmiałam się głośno. Podobało mi się to. Usłyszałam po chwili jakąś wesołą, rytmiczną piosenkę. Postanowiłam skorzystać z rozbudzonej alkoholem odwagi i zatańczyć. Pobawić się. Przeżyć to czego doświadczają wilki i ludzie w młodości, a czego ja nie doświadczyłam, bo byłam zbyt nieśmiała i kujonowata. Wstałam, a kiedy moje nogi dotknęły ziemi poczułam zawroty głowy. Zaśmiałam się tylko i wyszłam na parkiet, gdzie nieśmiało tańczyły jakieś młode wilki i dołączyłam do nich. Rozmawiałam z nimi, pytałam o imiona, które wlatywały jednym, a wylatywały mi innym uchem. Tańczyłam, bawiłam się, czułam, że żyję. To było cudowne...
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Nie chciałam wstawać, jednak otworzyłam powoli oczy i prawie natychmiast je zamknęłam. Głupie światło... Warknęłam cicho i ponowiłam próbę otworzenia oczu. Udało się i mrużąc oczy rozejrzałam się – jak się okazało – po obcej mi jaskini. Starałam się unikać wzrokiem wejścia do niej, żeby nie widzieć światła. W końcu jednak tam zerknęłam i zauważyłam męską sylwetkę.
- Gdzie jestem? - zapytałam basiora niepewnym głosem.
- U mnie... - mruknął znudzony.
<Chętny basior? Astrid nic nie pamięta, nie wie co się stało, może jej ktoś wyjaśni wszystko ;D >