Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 22 czerwca 2014

Od Leo "Czy to randka?... cz.1" (cd. Valixy)

    Nie mogłem przestać o tym myśleć przez cały tydzień. W końcu odważyłem się. Rano, gdy tylko słońce wstało, a ja odzyskałem swoją prawowitą postać, pierwsze co zrobiłem to prędko pobiegłem do Valixy.
    Jeszcze słodko spała, kiedy ja wpadłem do jej jaskini, ślizgając się na kamiennej płycie i wbijając się w twardą ścianę. Przy tym łomocie wadera niezadowolona przez nagłą pobudkę uniosła zaspany łeb i mruknęła:
- Co się stało, Leonardzie, że tak wcześnie mnie odwiedzasz?
- Eee... N-nic. - jąkałem się zakłopotany nadal leżąc na ziemi.
- Czyścisz mi podłogę? - zgadywała.
- Nie... - podniosłem się i wziąłem głęboki oddech, żeby w końcu jej to powiedzieć prosto w twarz, czego obawiałem się od kilku tygodni: - Czy chciałabyś iść ze mną na spacer?

<Valixy?>

Od Desari "On cz.1" (cd. chętny)

   Gdy na niebie zabłysły pierwsze promienie Słońca, wyszłam ze swojego prowizorycznego schronienia złożonego z kilku gałęzi i żywicy i podeszłam do małego źródła płynącego niedaleko.
   - Dzisiaj mija Twój trzeci rok, starzejesz się Des. - mruknęłam wpatrując się w swoje wykrzywione odbicie.
   - No jubilatko, uczcijmy to królikiem. - zaczęłam węszyć w powietrzu, w poszukiwaniu smacznego kłapoucha. W końcu woń zwierzęcia zetknęła się z moim nosem i już po chwili w moim pysku zagościło niewielkie stworzenie z drgawkami pośmiertnymi. Po tym posiłku złożyłam swój "dom " i chwyciłam w szczękę dwie linki, które trzymały patyki. Ruszyłam w nieznanym kierunku.
    Po kilku godzinach spokojnego kłusu moje nozdrza zadrżały.
   - Wataha? - szepnęłam i natychmiast skręciłam. Nie mogłam trafić na stado, akurat dzisiejszej nocy. To było zbyt niebezpieczne. Ale cóż, szłam dalej starając się zachować odpowiednią odległość...
   - Na dłuższą metę dawno nie widziałam żadnego wilka, który nie był moją ofiarą. Może zatrzymam się u nich, chociaż na kilka nocy... - myślałam nad tym. W stanie zamyślenia szłam szybko, by przypadkiem nie natrafić na jakiegoś psowatego.
    Wtedy znów poczułam obecność innego wilka. Moje oczy zabłysły złotym kolorem i stałam się niewidzialna. Cofnęłam się w krzaki. Biało-różowa samica zatrzymała się w miejscu, w którym byłam i pociągnęła nosem, rozglądając się. Szybko ją przeskoczyłam i cwałem pobiegłam przed siebie, a moja sierść wróciła do normy. Wilczyca rozpoczęła pościg. Z bagażem na grzbiecie nie mogłam osiągnąć dużej prędkości więc zatrzymałam się, zrzuciłam gałęzie i najeżyłam sierść, a wadera zahamowała. Rzuciłam w jej kierunku kulę zmaterializowanej energii, jednak ona uniknęła pocisku.
    - Nie bój się, nic Ci nie zrobię. - powiedziała przyglądając się wypalonej trawie w miejscu, gdzie trafiła biała mana.
    - Więc czemu mnie gonisz? - pokazałam długie, białe kły.
    - Wyczułam coś, chciałam sprawdzić co to jest i tym czymś okazałaś się Ty. - rzekła biała.
    - Trafiłam tu przypadkiem, już idę. - chwyciłam w pysk linki i ruszyłam powoli, dysząc ciężko, nie tyle ze zmęczenia, co ze zdenerwowania. W końcu zbliżał się wieczór, coraz bliżej do mojego spotkania z Nim.
    - Zaraz zapadnie zmrok, a jeśli tu trafiłaś, to może zostaniesz, chociaż na jedną noc?
    Już chciałam się wykręcić, ale moje oczy zaczęły zmieniać kolor na czerwony.
   - Dobrze. - wzięłam swój ekwipunek i poszłam za waderą.
   - Co się dzieje z Twoimi oczami? - spytała. Serce mi zabiło.
   - Emm... pyłki? - rzuciłam. Samica wzruszyła barkami i odprowadziła mnie do małej jaskini.
   - Odpowiada Ci? - uśmiechnęła się życzliwie.
   - Przytulna. Dzięki. - nie odwzajemniłam uśmiechu. Od dwóch lat się nie uśmiechałam.
   - Nie ma za co... Jak coś, nazywam się Kiiyuko. - wilczyca wyszła, a ja zrzuciłam gałęzie z grzbietu i sprawdzając czy nikogo nie ma w okolicy, zaczęłam medytację. W samą porę, gdyż Słońce schowało się za koronami drzew, a bezgwiezdna noc dodawała jeszcze więcej mrocznej atmosfery.
    Moim umysłem zawładnął On... Najpierw pokazał mi umierającą matkę. Jej krzyk spowodował, że z moich ślepi popłynęły łzy. Potem mój krzyk. Ten, który wydałam, kiedy wyrywał mi skrzydła. Potem przepowiednia. Myślałam, że to już koniec. Ale nagle zobaczyłam jego krwiste, czerwone oczy.
    - Pamiętaj Desari... To się zbliża... - przez moje ciało przeszły jakby tysiące igieł. Wrzasnęłam z bólu... I zemdlałam.

RP pt. "Pogromcy smoków" - Kiiyuko (kolejka 2)

- Jest noc, lepiej go tu nie sprowadzać. - wytłumaczyłam. - Poczekajmy do rana.
- Fakt.
Wtedy coś mi się przypomniało.
- Która jest godzina?
- Coś koło trzeciej nad ranem. - powiedziała Ifus. Na tą wiadomość Valixy automatycznie ziewnęła i powiedziała:
- Może się prześpimy? Jutro mamy przecież ciężki dzień...
Wszystkie spojrzałyśmy jak na komendę na Alexa. Był tu jednym basiorem. W jaskini było niewiele miejsca, więc musieliśmy spać koło siebie, dlatego zapytałam:
- No dobrze, a kto będzie spać przy naszym jedynym kawalerze?
Zapanowała cisza. Było słychać tylko deszcz na dworze.
- Może on będzie spać pod ścianą, a ja obok niego, bo jesteśmy w końcu rodzeństwem, prawda? - zaproponowała Valixy.
- Dobry pomysł. Tylko się do mnie nie przytulaj w nocy... - powiedział Alex do bliźniaczki, na którego słowa się roześmiałyśmy.
*****
Spaliśmy tak: pod ścianą Alex, obok niego Valixy, ja przy niej, a Ifus pod drugą ścianą zajmując całą pozostałą szerokość jej jaskini.
Najwięcej miejsca zajęła Valixy, która nie spała normalnie, tylko się rozwaliła kładąc lewą łapę na plecach brata, a prawą na moim nosie. Za nic w świecie nie mogłam jej obudzić.
Później miałam trochę więcej przestrzeni, bo wadera wbrew uwadze Alexa przez sen się do niego przytuliła.

******
Następnego ranka obudziło nas nagłe nadejście Leo. Tak konkretniej to nas obudził łaskocząc po nosach...

KOLEJKA RP: Kiiyuko, Alexander, Leo/Shadow, Ifus, Valixy