- Nie uderzysz przyjaciółki - powiedziała.
- NIE NABIORĘ SIĘ NA TĄ TWOJĄ SZTUCZKĘ - machnęłam pazurami, kalecząc jej klatkę piersiową. Ona odskoczyła i rzuciła się na mnie. Zaczęłyśmy się gryźć, drapać i bić. Gdy próbowała
- NIE NABIORĘ SIĘ NA TĄ TWOJĄ SZTUCZKĘ - machnęłam pazurami, kalecząc jej klatkę piersiową. Ona odskoczyła i rzuciła się na mnie. Zaczęłyśmy się gryźć, drapać i bić. Gdy próbowała
ugryźć
mnie w krtań, co by się zakończyło śmiercią, odepchnęłam ją tylnymi
łapami, a ona pięknie poleciała na ścianę wydając przy tym przepiękny
okrzyk bólu. Podeszłam do niej leżącej i ciężko oddychającej.
Uśmiechnęłam się diabolicznie, na co "Ripple" odpowiedziała morderczym
wzrokiem.
- Przyjaciółka by się nie rzuciła na przyjaciółkę - powiedziałam uśmiechając się jeszcze bardziej diabolicznie i patrząc się na nią z wyższością.
- Moc tego zamku pochłania cię aż do szpiku kości - powiedziała
- Przyjaciółka by się nie rzuciła na przyjaciółkę - powiedziałam uśmiechając się jeszcze bardziej diabolicznie i patrząc się na nią z wyższością.
- Moc tego zamku pochłania cię aż do szpiku kości - powiedziała
- Ja
byłam taka zawsze, jestem i będę - powiedziałam śmiejąc się diabolicznie.
Naglę wadera wstała, jakby nie została rzucona o ścianę. Rzuciła się na
mnie przewracając mnie przy tym i przyciskając do podłogi. Jej przednie
łapy przyciskały klatkę piersiową
- I kto się śmieje ostatni? - zapytała ironicznie, śmiejąc się złowieszczo.
- JA!!! - krzyknęłam teleportując się nad nią, tym samym napadając ją z góry. Kępki wyrwanego futra fruwały po całym pomieszczeniu. Krew się lała na wszystkie strony. Naglę ona przycisnęła mnie do kafelek, dusząc mnie. Próbowałam nabrać oddechu. "Czyżby to mój koniec?" pomyślałam smutna. Naglę coś lub ktoś rzuciło laskę w stronę "Ripple", zrzucając ją ze mnie. Nabrałam głęboki wdech tak głęboki, że zakasłałam. Spojrzałam w stronę mojego sprzymierzeńca. Była to tamta kobieta. "Ripple" rozwścieczona krzyknęła:
- JESZCZE WAS DOPADNĘ I ZABIJĘ - zniknęła. "Nic ci się nie stało?" spytała kobieta mówiąc mi
- I kto się śmieje ostatni? - zapytała ironicznie, śmiejąc się złowieszczo.
- JA!!! - krzyknęłam teleportując się nad nią, tym samym napadając ją z góry. Kępki wyrwanego futra fruwały po całym pomieszczeniu. Krew się lała na wszystkie strony. Naglę ona przycisnęła mnie do kafelek, dusząc mnie. Próbowałam nabrać oddechu. "Czyżby to mój koniec?" pomyślałam smutna. Naglę coś lub ktoś rzuciło laskę w stronę "Ripple", zrzucając ją ze mnie. Nabrałam głęboki wdech tak głęboki, że zakasłałam. Spojrzałam w stronę mojego sprzymierzeńca. Była to tamta kobieta. "Ripple" rozwścieczona krzyknęła:
- JESZCZE WAS DOPADNĘ I ZABIJĘ - zniknęła. "Nic ci się nie stało?" spytała kobieta mówiąc mi
w
myślach. Podeszła do mnie i popatrzała na rany. "Wytrzymam"
odpowiedziałam. "Tracisz dużo krwi, jeszcze chwilę a umrzesz" zabrzmiał
głos w moich myślach. "Zawołam moje siostry, pomogą ci" powiedziała.
Naglę się skupiła, a po chwili przyszło więcej takich kobiet. Zaczęły
opatrywać mnie. Po chwili byłam cała w bandażach, ale zdolna do
chodzenia, nie licząc bólu pojawiającego się za każdym krokiem. Nagle
kobieta i jej
siostry znikły, a ja zostałam sama w pokoju z bandażami. "Czy to była
halucynacja?" rozmyślałam. Popatrzałam na drzwi wyjściowe. Zrozumiałam,
że były zakluczone. "Muszę znaleźć klucz" pomyślałam. Zaczęłam błądzić
po nieskończonej pętli pokoi. Ból był nieznośny, często było tak że
przystawałam na chwilę i siedziałam. Naglę dotarłam do biblioteki.
Wyglądała na starą, bardzo starą. Książki były od lewej do prawej, od
góry do dołu. Książki były wciskane na siłę w półki
które pękały w szwach. Wędrowałam tak po tej plątaninie szaf z półkami
zapełnionymi książkami. Natknęłam się na półkę "Eliksiry". Od razu
sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę. Zaczęłam ją czytać. Gdy skończyłam,
sięgałam po następną, i jeszcze następną. Straciłam
poczucie czasu. Dziwnę nazwy, regułki i systematyczność przejawiała się w wszystkich książkach z półki "Eliksiry". Siedziałam jak mól książkowy godzinę lub dwie nad książkami. Nagle zrozumiałam, że to zamczysko chcę mnie tu uwięzić. "Ale te książki..." toczyłam bój z swoją ciekawością do eliksirów. Koniec końców doszłam do wniosku by ukraść półkę. "Może uda mi się ją przeteleportować do mojej jaskini." Dotknęłam półki i skupiłam się. Pomyślałam o mojej jaskini. Nagle cud, półka zniknęła, a ja spadłam na pysk. Podniosłam się i poszłam do innych pokoi. Błąkałam się dobre parę minut aż w końcu dotarłam do dziwnego pokoju. Wydawał się salą tronową. Były tam dwa dosyć stare krzesła wydające się być tronami. Koło nich stały dwa żelazne posągi rycerzy z mieczem i tarczą. Na większym tronie leżał klucz.
- MAM - krzyknęłam i pobiegłam, ale nie złapałam klucza, bo posągi mieczami zablokowały mi drogę. Nagle jeden z nich się odezwał:
poczucie czasu. Dziwnę nazwy, regułki i systematyczność przejawiała się w wszystkich książkach z półki "Eliksiry". Siedziałam jak mól książkowy godzinę lub dwie nad książkami. Nagle zrozumiałam, że to zamczysko chcę mnie tu uwięzić. "Ale te książki..." toczyłam bój z swoją ciekawością do eliksirów. Koniec końców doszłam do wniosku by ukraść półkę. "Może uda mi się ją przeteleportować do mojej jaskini." Dotknęłam półki i skupiłam się. Pomyślałam o mojej jaskini. Nagle cud, półka zniknęła, a ja spadłam na pysk. Podniosłam się i poszłam do innych pokoi. Błąkałam się dobre parę minut aż w końcu dotarłam do dziwnego pokoju. Wydawał się salą tronową. Były tam dwa dosyć stare krzesła wydające się być tronami. Koło nich stały dwa żelazne posągi rycerzy z mieczem i tarczą. Na większym tronie leżał klucz.
- MAM - krzyknęłam i pobiegłam, ale nie złapałam klucza, bo posągi mieczami zablokowały mi drogę. Nagle jeden z nich się odezwał:
- Jeżeli chcesz klucz, musisz odpowiedzieć na zagadki - moja nadzieja zmalała i znikła.
- Chcę odpowiedzieć na zagadki - powiedziałam
- Widzi korzenie drzew, lecz zarówno też górną część chmur, nie możesz jej przesunąć lecz zniszczyć... - zaczęłam intensywnie myśleć. Drzewo... Nie. Ptaki... Nie. Góra.. TAK.
- Czyżby to góra? - zapytałam się
- Odpowiedź bezbłędna, druga zagadka - łamie drzewa, niszczy góry, zabija ludzi, niszczy najtwardsze kamienie - to już było trudniejsze, rozmyślałam aż w końcu doszłam do wniosku
- Czas - odpowiedziałam
- Ostatni etap, zarówno najtrudniejszy, nie możesz tego dotknąć, złapać lecz możesz to zobaczyć, rozwesela szczeniaki, a starych przygnębia, cóż to jest? - nic nie wiedziałam i zdesperowana powiedziałam:
- Dusza?
- Niestety to tafla wody... zawiodłaś na ostatnim etapie, mogę ci dać zadanie, za które dostaniesz to, czego chcesz.
- Jakie?
<C.D.N>
Uwagi: Błędy z poprzednich op. + Nie "gryść", tylko "gryźć". Uwzięłaś się coś na to określenie: diabolicznie, diabolicznie, diabolicznie... Nie "skąńczyłam", tylko "skończyłam". "Regułki" piszemy przez "u". Mół książkowy?
- Chcę odpowiedzieć na zagadki - powiedziałam
- Widzi korzenie drzew, lecz zarówno też górną część chmur, nie możesz jej przesunąć lecz zniszczyć... - zaczęłam intensywnie myśleć. Drzewo... Nie. Ptaki... Nie. Góra.. TAK.
- Czyżby to góra? - zapytałam się
- Odpowiedź bezbłędna, druga zagadka - łamie drzewa, niszczy góry, zabija ludzi, niszczy najtwardsze kamienie - to już było trudniejsze, rozmyślałam aż w końcu doszłam do wniosku
- Czas - odpowiedziałam
- Ostatni etap, zarówno najtrudniejszy, nie możesz tego dotknąć, złapać lecz możesz to zobaczyć, rozwesela szczeniaki, a starych przygnębia, cóż to jest? - nic nie wiedziałam i zdesperowana powiedziałam:
- Dusza?
- Niestety to tafla wody... zawiodłaś na ostatnim etapie, mogę ci dać zadanie, za które dostaniesz to, czego chcesz.
- Jakie?
<C.D.N>
Uwagi: Błędy z poprzednich op. + Nie "gryść", tylko "gryźć". Uwzięłaś się coś na to określenie: diabolicznie, diabolicznie, diabolicznie... Nie "skąńczyłam", tylko "skończyłam". "Regułki" piszemy przez "u". Mół książkowy?