Jest 1.30 w nocy. Idę przez nieoświetloną ulicę. Zadrżałam z zimna. Muszę jakoś to przetrwać... Ale co ja mu powiem? Pewnie nie uwierzy w moją bezsensowną gadkę. Powiedzieć mu prawdę? Uzna mnie za wariatkę. Okłamać go? Zauważy, że znowu nie mówię prawdy. Ja tak bardzo nie lubię kłamać... Co teraz? Może zapomni? Mam taką nadzieję. Zbliżałam się do stadionu. Wtedy dopiero dopiero do mnie dotarło, że te wrzaski i muzykę, którą słyszałam od dłuższego czasu dochodzą właśnie ze stadionu. I jak go teraz znajdę? Prędzej ja się zgubię niż go znajdę, bo jestem ciamajdą. Stanęłam przy wejściu. Jakiś koleś mnie zatrzymał i powiedział:
- Bilet.
Nie miałam przy sobie pieniędzy... Przecież już nie będę wracać. Spojrzałam na niego. Był ode mnie o dwie głowy wyższy i napakowany i cały w tatuażach. I łysy. Przyjrzał mi się uważne po czym powiedział:
- Jak się nazywasz?
- Valixy... - mruknęłam niepewna jego zamiarów.
- Nazwisko...
- Nie mam.
Spojrzał na mnie, jakbym sobie robiła z niego żarty. Sprawdził jeszcze listę, przejeżdżając palcem po nazwiskach, po czym mruknął:
- Wchodź. - uśmiechnęłam się lekko, jakbym mu dziękowała. Następnie poinstruował mnie, gdzie mam iść, żeby odnaleźć Modecai'a. W końcu go zobaczyłam, wchodząc na teren VIP-owski.
<Mordecai?>
Zacieśnianie więzi
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)
wtorek, 13 maja 2014
Od Mordecai'a "Arioch, demon zemsty cz.5" (cd. Valixy)
-Słuchaj, zrobimy tak - nalałem wody do szklanek. Jedną dałem jej, a drugą zostawiłem dla siebie.
-Dzięki - usiadła na krześle. Oparłem się o blat i napiłem.
-Zastanowisz się dzisiaj co chcesz zrobić. Powiesz mi prawdę, albo nie. Daję ci na to cały dzień. Przyjdź na stadion o 2 w nocy. Na pewno mnie znajdziesz.
-D-dobrze. To ja już sobie pójdę - wstała i ruszyła w stronę wyjścia.
-Ok - wzruszyłem ramionami i odprowadziłem ją.
-Do zobaczenia.
-Cześć - wyszła, zamknąłem za nią drzwi na klucz i poszedłem do sypialni i położyłem się spać.
Kiedy wstałem była 19. Ogarnąłem się, zjadłem zupkę chińską i wyszedłem z domu. Kierowałem się w stronę stadionu.
Na miejscu były już tłumy. Wszedłem wejściem dla VIP'ów.
-Mordo ty moja! - przywitał mnie organizator.
-O której zaczynam?
-24 - rozglądnąłem się po pomieszczeniu. Oprócz mnie siedziało w nim kilkoro moich znajomych. Rozsiadłem się na fotelu.
-Co ciekawego macie tym razem?
-Domyśl się - jeden z nich szeroko się uśmiechnął i wyciągnął z kieszeni torebeczkę z białym proszkiem.
-Lovely - wziąłem go od niego.
<Zobaczmy jak to się skończy - Valixy>
-Dzięki - usiadła na krześle. Oparłem się o blat i napiłem.
-Zastanowisz się dzisiaj co chcesz zrobić. Powiesz mi prawdę, albo nie. Daję ci na to cały dzień. Przyjdź na stadion o 2 w nocy. Na pewno mnie znajdziesz.
-D-dobrze. To ja już sobie pójdę - wstała i ruszyła w stronę wyjścia.
-Ok - wzruszyłem ramionami i odprowadziłem ją.
-Do zobaczenia.
-Cześć - wyszła, zamknąłem za nią drzwi na klucz i poszedłem do sypialni i położyłem się spać.
Kiedy wstałem była 19. Ogarnąłem się, zjadłem zupkę chińską i wyszedłem z domu. Kierowałem się w stronę stadionu.
Na miejscu były już tłumy. Wszedłem wejściem dla VIP'ów.
-Mordo ty moja! - przywitał mnie organizator.
-O której zaczynam?
-24 - rozglądnąłem się po pomieszczeniu. Oprócz mnie siedziało w nim kilkoro moich znajomych. Rozsiadłem się na fotelu.
-Co ciekawego macie tym razem?
-Domyśl się - jeden z nich szeroko się uśmiechnął i wyciągnął z kieszeni torebeczkę z białym proszkiem.
-Lovely - wziąłem go od niego.
<Zobaczmy jak to się skończy - Valixy>
Od Yato "Zabawa według Yato cz.5" (cd. Ice)
Stałem w czarnym pomieszczeniu. Włożyłem ręce do kieszeni.
-Kiedy przestaniesz? - zapytałem. W ciemności ujrzałem białe oczy i uśmiech.
-Wtedy kiedy stwierdzę, że odpokutowałeś swoje grzechy - odpowiedział.
-A możesz się bardziej określić?
-Sądząc po tym co robisz teraz... spodziewałbym się kilku tysięcy lat - cień owinął mi się wokół szyi.
-Co mam zrobić, żebyś dał mi ten cholerny spokój?
-Musisz... - otworzyłem oczy.
-C-co się stało? - popatrzyłem na swoje ręce. - Ku*wa! - rozglądnąłem się i ujrzałem jakiegoś wilka. - To ty mnie uratowałeś? - zapytałem z wściekłością w oczach.
-Tak.
-Prosił cię ktoś o to?! - krzyknąłem i wstałem. - Nie sądzę... - chwyciłem do ręki gałąź i uderzyłem go. Odsunął się.
-Jeśli ci się to nie podoba, to mogę cofnąć czas.
-Teraz to nie ma sensu - wyrzuciłem przedmiot z ręki. - Nieważne jak bardzo cofniesz czas tutaj. U nich nic to nie zmieni - spojrzałem na niego przez ramię, po czym skoczyłem na drzewo. Zwinnymi skokami przemieszczałem się po gałęziach. Wyciągnąłem z kieszeni lizaka i włożyłem go do ust. - Bezsensu - zeskoczyłem z drzewa i wróciłem na ziemię. Szedłem zamyślony, przez co nie zauważyłem Ice. Ona najwidoczniej też bujała w obłokach. Wpadliśmy na siebie. Upadła na ziemię.
-P-przepraszam - złapała się za głowę. Podniosła ją do góry. - Y-yato? - zbladła.
<Ice?>
-Kiedy przestaniesz? - zapytałem. W ciemności ujrzałem białe oczy i uśmiech.
-Wtedy kiedy stwierdzę, że odpokutowałeś swoje grzechy - odpowiedział.
-A możesz się bardziej określić?
-Sądząc po tym co robisz teraz... spodziewałbym się kilku tysięcy lat - cień owinął mi się wokół szyi.
-Co mam zrobić, żebyś dał mi ten cholerny spokój?
-Musisz... - otworzyłem oczy.
-C-co się stało? - popatrzyłem na swoje ręce. - Ku*wa! - rozglądnąłem się i ujrzałem jakiegoś wilka. - To ty mnie uratowałeś? - zapytałem z wściekłością w oczach.
-Tak.
-Prosił cię ktoś o to?! - krzyknąłem i wstałem. - Nie sądzę... - chwyciłem do ręki gałąź i uderzyłem go. Odsunął się.
-Jeśli ci się to nie podoba, to mogę cofnąć czas.
-Teraz to nie ma sensu - wyrzuciłem przedmiot z ręki. - Nieważne jak bardzo cofniesz czas tutaj. U nich nic to nie zmieni - spojrzałem na niego przez ramię, po czym skoczyłem na drzewo. Zwinnymi skokami przemieszczałem się po gałęziach. Wyciągnąłem z kieszeni lizaka i włożyłem go do ust. - Bezsensu - zeskoczyłem z drzewa i wróciłem na ziemię. Szedłem zamyślony, przez co nie zauważyłem Ice. Ona najwidoczniej też bujała w obłokach. Wpadliśmy na siebie. Upadła na ziemię.
-P-przepraszam - złapała się za głowę. Podniosła ją do góry. - Y-yato? - zbladła.
<Ice?>
Od Iloriel "Nowa wataha cz.1" (cd. Kiiyuko)
Minęło już pięć miesięcy odkąd zostałam wyrzucona z watahy lecz nadal słyszałam w głębi głos mojego ojca
"- Nie jesteś już moją córką!"
Czy to była moja wina,że brat mnie oszukał?
Nie to nie była moja wina i nie było moją winą też to, że urodziłam się z mocą uwodzenia. Skąd miałam wiedzieć, że mój brat wszystko zaplanował, żeby on stał się w przyszłości Alfą Watahy Pełni Księżyca.
Te myśli przebiegały mi przez głowę podczas mojej wędrówki. Nagle poczułam się głodna. Zaczęłam szukać jakiegoś zająca. Po chwili już czaiłam się, żeby jakiegoś upolować, kiedy nagle poczułam, że jakiś inny wilk mnie obserwuje. Lecz nie zdążyłam go znaleźć, ponieważ otoczyły mnie ciemności. Straciłam przytomność.
<Kiiyuko?>
"- Nie jesteś już moją córką!"
Czy to była moja wina,że brat mnie oszukał?
Nie to nie była moja wina i nie było moją winą też to, że urodziłam się z mocą uwodzenia. Skąd miałam wiedzieć, że mój brat wszystko zaplanował, żeby on stał się w przyszłości Alfą Watahy Pełni Księżyca.
Te myśli przebiegały mi przez głowę podczas mojej wędrówki. Nagle poczułam się głodna. Zaczęłam szukać jakiegoś zająca. Po chwili już czaiłam się, żeby jakiegoś upolować, kiedy nagle poczułam, że jakiś inny wilk mnie obserwuje. Lecz nie zdążyłam go znaleźć, ponieważ otoczyły mnie ciemności. Straciłam przytomność.
<Kiiyuko?>
Od Belli "Nowy wróg? cz.9" (cd. Thresh)
-...- cisza.
Nie umiałam odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam, żeby usunął to wspomnienie, ale w sumie zniszczyć prawdopodobnie jedyne wspomnienie z...
- No więc?! - powiedział prawie krzycząc.
Wkurzył mnie tą niecierpliwością.
- WAL SIĘ!! - wykrzyknęłam, a echo powtórzyło.
W jednej chwili chłopak złapał mnie za bluzkę, podniósł i przybliżył do siebie.
- Słuchaj... zadałem ci jedno bardzo proste pytanie..., a ty jak zwykle robisz cyrk...
- Puść mnie! - syknęłam wściekła.
- Jak chcesz - powiedział ze złowieszczym uśmieszkiem i otworzył dłonie. Spadłam na ziemię... Nie wstawałam... Nabrałam garść piasku i czekałam, aż on się nachyli. W pewnej chwili zrobił to... nachylił się...
- I co zastanowiłaś się? - spytał bezczelnie się uśmiechając.
- Nie... - powiedziałam i rzuciłam mu piasek, który trzymałam prosto w oczy.
Thresh odskoczył... Szybko zmieniłam się w wilka i uciekłam przed siebie... Za plecami słyszałam tylko wrzaski mego prześladowcy. Zwolniłam i odwróciłam głowę... Nie było go za mną. "Pewnie sobie odpuścił" pomyślałam i znów spojrzałam przed siebie... W jednej sekundzie odskoczyłam jak poparzona... Przede mną stał Thresh, także zmieniony w wilka... Bez chwili namysłu rzuciłam się na niego... Powaliłam go na ziemie i mocno przycisnęłam...
- Wypuść mnie stąd! Już! - wykrzyczałam, próbując go nastraszyć.
- Nie ma opcji... - odpowiedział z uśmieszkiem.
- Słuchaj... - powiedziałam nieco spokojniej - Jeżeli mnie teraz wypuścisz, to wyświadczysz i mi i sobie przysługę...gwarantuję ci, że jeśli to zrobisz do końca twego marnego życia nie ujrzysz, ani mnie, ani moich "problemów"...
<Thresh? Trochę nie ma sensu no ale brak pomysłów ;c>
Nie umiałam odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam, żeby usunął to wspomnienie, ale w sumie zniszczyć prawdopodobnie jedyne wspomnienie z...
- No więc?! - powiedział prawie krzycząc.
Wkurzył mnie tą niecierpliwością.
- WAL SIĘ!! - wykrzyknęłam, a echo powtórzyło.
W jednej chwili chłopak złapał mnie za bluzkę, podniósł i przybliżył do siebie.
- Słuchaj... zadałem ci jedno bardzo proste pytanie..., a ty jak zwykle robisz cyrk...
- Puść mnie! - syknęłam wściekła.
- Jak chcesz - powiedział ze złowieszczym uśmieszkiem i otworzył dłonie. Spadłam na ziemię... Nie wstawałam... Nabrałam garść piasku i czekałam, aż on się nachyli. W pewnej chwili zrobił to... nachylił się...
- I co zastanowiłaś się? - spytał bezczelnie się uśmiechając.
- Nie... - powiedziałam i rzuciłam mu piasek, który trzymałam prosto w oczy.
Thresh odskoczył... Szybko zmieniłam się w wilka i uciekłam przed siebie... Za plecami słyszałam tylko wrzaski mego prześladowcy. Zwolniłam i odwróciłam głowę... Nie było go za mną. "Pewnie sobie odpuścił" pomyślałam i znów spojrzałam przed siebie... W jednej sekundzie odskoczyłam jak poparzona... Przede mną stał Thresh, także zmieniony w wilka... Bez chwili namysłu rzuciłam się na niego... Powaliłam go na ziemie i mocno przycisnęłam...
- Wypuść mnie stąd! Już! - wykrzyczałam, próbując go nastraszyć.
- Nie ma opcji... - odpowiedział z uśmieszkiem.
- Słuchaj... - powiedziałam nieco spokojniej - Jeżeli mnie teraz wypuścisz, to wyświadczysz i mi i sobie przysługę...gwarantuję ci, że jeśli to zrobisz do końca twego marnego życia nie ujrzysz, ani mnie, ani moich "problemów"...
<Thresh? Trochę nie ma sensu no ale brak pomysłów ;c>
Subskrybuj:
Posty (Atom)