-Rozumiesz? Załatwimy to jak najszybciej się da. Potem mnie już nigdy więcej nie zobaczysz. Pasuje ci ten układ?
-Tak. -Cieszę się – puściłem ją. – Jeśli nie możesz się porozumieć z duszą, będę musiał ją z ciebie wyciągnąć. -ZARAZ! CZEKAJ! CO?! – zaczęła się ode mnie odsuwać. Owinąłem ją łańcuchem i mocno pociągnąłem. Stała przede mną dusza dziewczyny. Ciało oparłem o jedną ze ścian. -Prowadź – szliśmy w ciszy dość długo. -Dlaczego to robisz? – zapytała patrząc przed siebie. -Można powiedzieć, że zostałem do tego stworzony. -Do pomagania? Nie wyglądasz na takiego – powiedziała kpiąco. -Pomagam tylko wtedy, kiedy coś nie daje mi spokoju. A tak naprawdę wygląda to inaczej – popatrzyła na mnie pytająco. – Jest życie, jest śmierć… potem jestem ja – uśmiechnąłem się przerażająco. -Tak się zastanawiam… Czemu nigdy o tobie nie słyszałam? – tym razem to ja popatrzyłem na nią pytająco. – No chodzi mi o to, że nigdy nie było o tobie zapisków w księgach. Przecież jesteś Strażnikiem Łańcuchów – zakreśliła cudzysłowie wymawiając moje imię, a raczej nazwę zawodu. -Sam do końca nie wiem kim jestem. Istnieję już 2015 lat. -Istniejesz? Nie przypadkiem żyjesz? -Mam wrażenie, że nie mogę nazwać siebie organizmem żywym. <Bella?> |
|