Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

sobota, 8 lipca 2017

Od Karou "Nocny Marek" cz.1 (cd. Leah)

Marzec 2017
Z niespokojnego snu wyrwała mnie wichura i wycie. Głos może coś oznaczał, ale nie znam języka wilków. Na wszelki wypadek uznałam, że sprawdzę co się dzieje.
Uniosłam się powoli na czterech łapach nadal nieprzyzwyczajona do wilczej formy. Najpierw otrzepałam nieudolnie łeb, prawie się przewracając, a potem bardzo powoli, pilnując by nie pomylić kolejności stawiania kroków, skierowałam się do wyjścia z podłużnej jaskini. Byłam trochę odrętwiała od spania na zimnej skale do którego nie byłam przystosowana. Ahh, ile bym dała za mój mięciutki ogrzewany koc, albo chociaż poduszkę!
Ostrożnie wychyliłam głowę na zewnątrz i zrobiło mi się jeszcze zimniej. Wiatr poruszał się we wszystkich kierunkach nie mając litości dla mojej sierści na której późniejsze rozczesanie będę musiała wykorzystać cały następny dzień. Jak ja nienawidzę tych nocy kiedy się nie wysypiam. Wtedy przez cały dzień jest mi zimno. A marzec wcale do tych najcieplejszych nie należy.
Mimo, że wszystko dookoła zdawało się próbować odciągnąć mnie od małego nocnego rekonesansu, dzielnie i z uniesioną głową opuściłam moje bezpieczne schronienie.
Wycie było coraz głośniejsze, wiatr z każdą chwilą się wzmagał. Trzęsąc się, przyspieszyłam jeszcze bardziej, chcąc dotrzeć do celu mojej wycieczki. Przez to poplątały mi się łapy, musiałam na powrót zwolnić, żeby się nie przewrócić.
Posuwałam się więc powoli, aż moim oczom ukazał się Wschodni Klif. Zawędrowałam aż tak daleko? Odetchnęłam z ulgą, bo tutaj nie wiało. Rozejrzałam się uważnie. Tajemniczy wilk chwilowo ucichł utrudniając mi odnalezienie go. Kiedy zawył znowu, wiatr jak na komendę gwałtownie się zerwał. Teraz słyszałam wyraźnie, że głos był bardzo czysty i melodyjny. Też chciałabym taki posiadać. Westchnęłam.
Nareszcie zauważyłam właściciela głosu. Od tyłu, w świetle księżyca w pełni wyglądał na srebrnego basiora. Był w miarę duży, trochę wyższy ode mnie i miał bardzo grubą sierść. Grzywa przywodziła na myśl lwią.
Zakradłam się jak najciszej wkładając cały wysiłek w to, żeby się nie potknąć. Usiadłam spokojnie obok obcego. Starałam się zachowywać jak naturalniej, zrobić dobre wrażenie. Niestety kiedy znowu wiatr zaczął wiać, odwróciłam się do nieznajomego:
- Jak ty to robisz? - Chociaż nie miałam żadnych namacalnych dowodów, w powietrzu niemal było czuć magię bijącą od wilka.
- Co? - Usłyszałam dziewczęcy głos a, jak się okazało wadera przekręciła łeb nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- No, ten wiatr... - Zakręciłam łapą spiralę przed sobą.
- Ahh... O to ci chodzi... - Poruszyła się w podobny sposób, a z niebieskiej poduszki jej łapy wyłoniło się miniaturowe tornado.
Wadera uśmiechnęła się widząc, że magia bardzo mi imponuje. Patrzyłam na posłuszny jej słup powietrza z nieukrywaną fascynacją.
- Jak wy to robicie? - Nie mogłam przestać obserwować wiru.
- To proste. Każdy wilk ma jakiś żywioł nad którym potrafi panować. Albo kilka. - Na jej pysku pojawił się lekki uśmiech.
- Fajnie. Szkoda, że ja nie mam żadnego. - Położyłam się zwieszając łapy z klifu.
- Jak masz na imię? - Wadera przyjrzała mi się uważnie.
- Jestem Karou. - Podałam jej łapę.
- Leah. - Odwzajemniła uścisk.
Wróciłyśmy do siedzenia w ciszy i gapienia się w przestrzeń. Leah nadal zmieniała kierunki wiatru doprowadzając mnie do szału.
- Wiesz co? - Uniosła głowę w moją stronę i kontynuowała zanim zdążyłam zapytać. - Może mogłabym ci pomóc znaleźć twój żywioł?
Znaczki na moim ciele zaczęły lekko błyszczeć.
- Da się? Jak?

<Leah>

Uwagi: Przecinki.