Byłam przerażona on zemdlał. Nie wiedziałam co robić. Blade pomagał
innym wilkom, a Shelly była w wiosce. Nagle zauważyłam, że niedaleko
jest mały strumyk. Pobiegłam tam zostawiając go na chwilę. W wodzie
pływały małe zwierzątka, które na szczęście znałam. Poprosiłam je o
pomoc. Dały mi jakieś śmierdzące zielsko dla Griveosa, dzięki któremu
będzie mógł oddychać przez pewien czas pod wodą. Pobiegłam szybko z
powrotem. Włożyłam mu to do ust i nie wiem sama jak ale jakoś to
połknął. Z wielkim trudem przeniosłam go do wody. Wepchałam go tam.
Wodne zwierzątka pomogły mi go przeprawić do mojej kryjówki w mojej
jaskini. Dotarliśmy tam po 40 minutach. Nie czułam zmęczenia ponieważ
byłam w wodzie. Położyłam go w suchej części mojej jaskini na wygodnym
posłaniu i poprosiłam zwierzątka o jeszcze jedną przysługę, aby zawołały
Shelly. Stałam przy nim ze spuszczoną głową. Nie wiedziałam co robić. Po
chwili lekarka była w domu. Opatrzyła jego rany i zrobiłam co się da.
- Nie wiem czy z tego wyjdzie, trzeba czekać. Opiekuj się nim. On tego potrzebuje Lejsi.
- Wiem będę się nim zajmować.
- Przybywają żołnierze po udanej bitwie, więc ja muszę iść na pomoc. Wtedy wyszła...
A ja tylko położyłam głowę koło niego i płakałam. Lecz zauważyłam coś
dziwnego gdy moje łzy trafiały na ranę ona się goiła. Zdobyłam nową
moc! Po chwili zaczął się budzić. Teraz też płakałam lecz ze szczęścia.
Nim się obejrzałam całą wataha stała obok nas zdziwiona.
-Twoje łzy uzdrawiają Lejsi! To twoja nowa moc!! - krzyknęła Amber, lecz ja byłam wpatrzona na niego. Na Griverosa, który po chwili powiedział:
<Griveros dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz