Wylazłem z wody i podreptałem dumnie za waderą.
- A ty co? - odwróciła się w moją stronę zdziwiona, kiedy przemoczony do suchej nitki maszerowałem za nią
-
Nic - odparłem wciąż szczerząc się głupkowato. Przewróciła oczami i
dalej szła w swoim kierunki, a ja tuż tuż za nią. Dobrze jest! To był
dobry pomysł, żeby najpierw poznać się z NOWYM członkiem watahy, który
mnie nie zna. To nawet fajne.Wtedy ona powiedziała:
<Kasha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz