- A h a - wydukałem
- Czy coś nie tak? - powiedziała
- Niepotrzebnie pytałem.
Wadera chyba zdała sobie sprawę, że nie powinna tego mówić.
- Spoko, jesteśmy tylko przyjaciółmi - ośmieliłem ją.
- Pójdziemy do lasu - zapytała
- Jasne, ale chciałbym zwiedzić teren którego mi nie pokazywałaś.
- Jaki?
- Mroczny Las - powiedziałem oschle
- Nie jestem pewna - rzekła
- Co boisz się? - zakpiłem
Jak coś to ją młody Adonis uratuje - pomyślałem
Pobiegłem szybko, nie zwracając uwagi czy ona idzie za mną. Jednak biegła, na równi ze mną.
- Rix! Rix! - wołała
Przyspieszyłem.
Dotarliśmy do Mrocznego Lasu.
Było tam głucho.
Weszliśmy w głąb mrocznego terenu.
Nagle usłyszałem ciche warknięcie
- Kii, przestań się bawić - rzekłem
Ale to nie była Kii.
Obróciłem się i zobaczyłem miodowe ślepia.
Zza cienia wyłonił się wilk, zamiast sierści miał srebrną zbroję, podejrzewałem, że to wilk z żywiołem metalu i śmierci.
Otoczyły mnie dwa takie wilki.
Jeden rzucił się na mnie i wgryzł mi się w plecy, drugi pociągnał Kii za
ogon. Wyciągłem skrzydła i stworzyłem tornado, mocny podmuch wiatru
przewrócił wilka, który atakował Kii, skoczyłem na niego a resztę
zostawiłem waderze.
Basior skoczył na mnie i zadrapał mi skrzydło, jedna wadera w stalowej
zbroi wyszarpała mi pióra w skrzydłach. Kii zmagała się z wilkiem.
Przypomniałem sobie co mi dała matka, wyciągnąłem amulet wieczności spod szyi i powiedziałem zaklęcie w myślach.
Nagle zbroje wilków się roztopiły, a wilki powoli znikały.
Padłem na ziemię, moje skrzydła były całkowicie postrzępione.
< Kiiyuko, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz