- Na trzy atakujemy... Raz... Dwa... TRZY! - równocześnie skoczyliśmy na przestraszone zwierzę, które stało najbliżej nas. Nie zdążyło się chociażby ruszyć, w przeciwieństwie do uciekającego stada. Nam zostało dobić zwierzę i już po kilku minutach odpoczywaliśmy zadowoleni po sycącym posiłku. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. On lekko zdziwiony zapytał:
- Z czego się śmiejesz?
- Z tego, że znamy się przez kilka minut, a już zdążyliśmy się "zaprzyjaźnić" - odparłam nadal lekko chichocząc, on na to:
<Onurix?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz