- Niech ci będzie... Ale to nic nie będzie znaczyć.
- No oczywiście - roześmiał się Rix
- No to idziemy.
Poszliśmy. Po kilkunastu minutach doszliśmy do lasu. Pomimo zdenerwowania powiedziałam:
- To mi przypomina watę cukrową...
- Co? - no tak, on przecież nie wie co to, bo się nie zmieniał nigdy w człowieka i nie był w mieście
- To takie miękkie coś na patyku. Jest najczęściej różowe. I się lepi. I jest baardzo słodkie... - rozmarzyłam się
- To jak ty. Pomijając patyk - uśmiechnął się a ja oblałam się rumieńcem. Weszliśmy między rzędy tych niezwykłych drzew. Czułam, że ktoś nas śledzi...
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony, widząc mój niepokój
- Tak, tak... To chyba przez przeznaczenie tego lasu... - wtedy jakby znikąd pojawił się Shadow...
<Shadow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz