Rozmawialiśmy, dosyć długo. Wadera otwierała się przede mną, troche mnie to zawstydzało.
Weszliśmy na największy szczyt, staliśmy na nim dumnie, czując lodowaty wiatr w sierści.
Ściemniło się już, nie mogliśmy wracać do domu bo nastała wielka ulewa. Poszukaliśmy suchego schronienia.
Zobaczyliśmy niezamieszkaną jaskinię, weszliśmy do niej. Zapaliłem ognisko, Tara wywróciła oczami.
- Wiem, że ty też masz żywioł ognia, ale nie musisz się nim popisywać jako wadera - powiedziałem
Puściła tę uwagę mimo uszu.
Ziewnąłem.
- Wybacz, ale już po północy. - powiedziałem
- Tak... tak... - odparła
- Hej! Uszy do góry, musimy się wyspać, by rano powrócić - rzekłem
- Ok.
Zaszyłem się w najciemniejszy kąt i zacząłem rozmyślać o Akimi'm i o Skyfall, której już nigdy nie zobaczę.
<Taro, zechcesz dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz