- I jak? - spojrzałem na moją partnerkę wychodzącą z jaskini lekarki.
- Posłuchaj... jest taka sprawa. - zaczęła niepewnie.
- Jaka? - zapytałem pełen obaw. W głowie pojawiły mi się najgorsze scenariusze. Wadera najpierw spuściła głowę i zaczęła nerwowo grzebać łapą w ziemi, a później westchnęła i spojrzała na mnie.
- Jestem w ciąży.
To zdanie obiło się echem w mojej głowie.
- Co?! - krzyknąłem. Kii skuliła się przestraszona.
"No stary, chyba przegiąłeś" - odezwała się moja podświadomość. Podszedłem do partnerki i przytuliłem ją mocno. Wadera przylgnęła swoim ciałem, zmniejszając dzielącą nas przestrzeń. Chwilę tak staliśmy w kompletnej ciszy. Starałem się sobie wszystko poukładać. Zaakceptować myśl, że niedługo będzie nas o jednego więcej. Wyobraziłem sobie małego szczeniaka fikającego po całej naszej jaskini. Mimowolnie się uśmiechnąłem i pocałowałem Kii we włosy.
- Będę tatą. - rzekłem. Wadera podniosła oczy ku górze i spojrzała na mnie.
- N... nie jesteś na mnie zły? - zapytała przełykając ślinę.
- Oh, skarbie. Dlaczego miałbym być na ciebie zły? - pogłaskałem ją po głowie.
- Myślałam, że... - zaczęła, ale szybko jej przerwałem.
- Za dużo myślisz kochanie. Po prostu byłem trochę zaskoczony takim obrotem sytuacji. Nie mniej jednak dziecko powinno być powodem do radości, a nie smutku. - otarłem jej twarz z łez. - Cieszę się, że stworzymy własną rodzinę. - uśmiechnąłem się, co wadera nieśmiało odwzajemniła.
- Kocham cię, wiesz? - powiedziała tuląc się do mnie.
- Ja ciebie też. - pocałowałem ją namiętnie. - Chodźmy do domu, co? - zapytałem, gdy się od siebie oderwaliśmy. Ona przytaknęła i ruszyliśmy w stronę naszej jaskini.
"Już niedługo na świat przyjdzie mój syn lub córka... nie mogę się doczekać"
Uwagi: brak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz