Kilka dni temu usłyszałam od Wissy, że Sohara i Dante dorośli. Sohary takowej nie mogłam nigdzie znaleźć, szukałam dosłownie na każdym terenie, zawiedziona udałam się do Ice
- Ice - powiedziałam idąc w stronę wadery z spuszczonymi uszami
- Co się stało mała?
- Sohara już dorosła - powiedziałam, po czym usiadłam obok niej
- Nie przejmuj się, na pewno jeszcze dużo czasu spędzicie zanim dorośniesz.
- Ja coś w to nie wierze - powiedziałam już doszczędnie załamana
- Oh... Tell ja wiem że czujesz się smutna i osamotniona, ale to nie powód by się załamywać.
- Masz racje Ice
- A szukałaś jej?
- Tak, na każdym terenie
- Na każdym? - powiedziała z przerażeniem
- Spokojnie, tylko na tych bezpiecznych. - spojrzałam na nią z uśmiechem
- To dobrze. No a teraz leć, niedługo będzie wieczór, na pewno będzie w jaskini.
Zanim Ice zdążyła dokończyć zdanie ja wybiegłam z jaskini krzycząc:
- Dobra Ice! Miłej nocy!
***
Jest już chyba dwudziesta druga, Sohary ciągle nie ma, byłam na tyle zawiedziona że udałam się na spacer, chodziłam tak z pół godziny, gdy zauważyłam waderę leżącą na Wschodnim Klifie. Pobiegłam w krzaki i po cichu podchodząc do niej nie zwróciłam uwagi na to co mam pod łapami, nadepnęłam na gałązkę. Wadera szybko odwróciła łeb w moją stronę, ja widząc jej twarz z uśmiechem i ogromnym szczęściem krzyknęłam:
- SOHARA! - pobiegłam do niej
- Cześć Telleni. - powiedziała z równie wielkim uśmiechem
- Tęskniłam za tobą. - powiedziałam wtulając się w nią
- A co ty tu robisz o tej porze? Myślałam że już śpisz.
- Nie mogłam zasnąć, nie spałam nawet u Ice bo myślałam że przyjdziesz.
<Sohara?>
Uwagi: Piszesz za długie zdania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz