Wybrałam się na wieczorny spacer. W sumie nie zastanawiałam się gdzie się mogę wybrać.
Było mi to jedno, szłam przed siebie. Po drodze akurat nawinął się dzik, wiec skorzystałam
z okazji i go upolowałam. Miałam szczęście. Nigdy mocno nie głodowałam. Zawsze coś się trafiło. Zmieniona w człowieka myślałam. Częściej byłam człowiekiem, niż wilkiem.
Lubiłam być chyba bardziej istotą ludzką. Tak mi się wydawało. Wiatr wiał mi w twarz, drzewa się kołysały, powoli słońce zachodziło już. Uwielbiałam mieć nogi, ręce i ogólnie budowę ludzką. Miałam bardzo dużo możliwości. Usłyszałam wołanie o pomoc. Czym prędzej udałam się w miejsce, w którym byłam potrzebna komuś. Ukryłam się za drzewem i zerknęłam. 1 dziewczyna i 2 chłopaków. Już wiedziałam o co chodzi. Kolejny przypadek znęcania się nad płcią żeńską.
Trzeba było by pomóc. Tylko jak? Musiałabym... eehh... dobra mniejsza o to. Zwróciłam na nich uwagę przebiegając na drugą stronę tak jakby wierzchołkowego drzewa do tego poprzedniego. Udało się... zauważyli. Jeden trzymał dziewczynę, a drugi szedł w moją stronę.
Niezauważalnie wybiłam temu zbliżającemu się nieznajomemu nos kamieniem.
Nie obchodziło mnie to czy tamten mnie zauważy. Upadł na kolana jęcząc przy tym.
Nienawidziłam znęcania się nad słabszymi. Kopnęłam go w brzuch mecząc się przy tym.
Zauważyłam jak jego kompan uciekał z dziewczyną. Rzuciłam się w pogoń za nim.
- Stój, albo ją zabiję! - krzyknął przykładając jej lufę pistoletu do głowy.
Dziewczyna była blada. Strasznie wystraszona.
Po pięciu minutach byłam załamana. Za mną stało chyba z dziesięciu facetów. Nie miałam szans. Ale nie mogłam się poddać ani też nie mogłam przemienić się w wilka. Taka jakby moja zasada. To miałam teraz problem. On uzbrojony, a ja? Miałam tylko w ręce kamień, a w kieszeni nożyk. Problem.
<może ktoś mi pomoże!?>
Uwagi: Poćwicz pisanie wyrazów z cząstką "nie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz