Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

sobota, 7 lutego 2015

Od Anuriti'ego "Że to jest moje?" cz. 1

Było południe. Śnieg prószył, a ja leżałem w ciepłej jaskini. Obok mojego posłania rozpaliłem za pomocą gałęzi ognisko. Nagle usłyszałem coś w stylu "Ekhem.". Obróciłem się więc, i zobaczyłem waderę. Była piękna, jak to wadera. Jej futro było białe jak śnieg (być może przez to, że była cała we śniegu...), oczy miała brązowe, aż chciało jej się powiedzieć prosto w twarz, że jest piękna.
- Ekhem. - powtórzyła głośniej. Widać była zdenerwowana.
- Co Cię tu do mnie sprowadza piękna?
- Syn.
- Że co?
- Syn.
- Możesz jaśniej?...
- Ask.
- Że co?...
- Ask, to Twój syn, i teraz ty zasmakuj tego szczęścia bycia rodzicem.
- Nadal nie rozumiem...
- To zrozum. Proszę, o to i on. - mówiąc to, wskazała na młodego basiora, który stał obok niej. Byłem tak zdziwiony, że już miałem zemdleć. Nie da się ukryć, nie chcę mieć dzieci. Zwłaszcza, że tego nie widziałem nigdy na oczy.
- Elo. - powiedział do mnie maluch.
I TO MA BYĆ MÓJ SYN?! To małe rozwrzeszczane coś, co tam stoi i gapi się na mnie? Popatrzyłem się krzywo na mojego "syna", a potem na waderę, po czym powiedziałem:
- To żart, co nie?
- Nie. - opowiedziała całkiem poważnie wadera.
- O nie, ja go nie chcę.
- Musisz.
- A co, zmusisz mnie do tego?!
- Nie ja, ale on to zrobi.
- Że jak? Czy ja dobrze słyszę?! Dzieciak mnie będzie zmuszał, żebym się nim opiekował... On mi zniszczy życie... Już sobie wyobrażam ciągłe pilnowanie go, latanie za nim, zero wolności... - pomyślałem.
- Ojciec, nie bądź taki, jakoś się dogadamy. - na twarzy tego bachora malował się sztuczny uśmiech. Miałem złe przeczucia, ale nie dałem po sobie tego poznać.
Milczałem.
- Mamo, weź mnie od tego dziwaka... - wyszeptał "mój syn", myśląc, że go nie słyszę.
- Wytrzymaj, spędzisz u niego kilka dni i po sprawie...- odpowiedziała mu wadera, również szeptem. Kilka dni? Ok. Wytrzymam... i dla świętego spokoju zgodziłem się.
- Zgoda. Wezmę go.
- Naprawdę? Więc powodzenia i żegnam. - powiedziała pospiesznie wadera, po czym odbiegła.
- No... To co chcesz robić?
- Nie wiem. Nic. Zabawy są dla szczeniąt.
- To co robisz w domu?
- Wszystko, na co tylko pozwala mój wysoki poziom IQ. - powiedział do mnie drwiąco. To będą dłuuugie dni.

<c.d.n>

Uwagi: "Prószył" piszemy przez "ó". "Obróciłem się" piszemy przez "ó". "Po czym" piszemy osobno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz