Chodziłem sobie samotnie po Mrocznym Lesie. Na drodze napotkałem swoją siostrzyczkę.
- Co tu robisz? Sama? - zapytałem.
- Włóczę się - posmutniała.
- O co chodzi? Coś się dzieje? - zmartwiłem się.
- Nie jest okej - odsunęła mnie i usiadła kilka metrów dalej.
- Wiem że coś się dzieje - nie dawałem za wygraną.
- No... Bo, wiesz... Jestem taka samotna... Ty masz już partnerkę, miłą i spokojną Nasari a.... Ja nikogo... - opuściła uszy.
- Będzie dobrze - przytuliłem ją. Zapadła cisza. Było cicho. Wiatr
przestał miotać lekko drzewami a kruki przestały śpiewać grobowe
kołysanki.
<Tiffany?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz