- Dziękuję - powiedziała Sagi. - Są piękne.
- Nie ma za co - powiedziałem uśmiechnięty.
Położyłem się obok wadery krzyżując przednie łapy. Słońce powoli zachodziło. Niebo robiło się pomarańczowe.
Sagrina patrzyła przed siebie, wąchając kwiaty. Zerkałem na nią kątem oka. Była troszkę spięta.
- Masz może ochotę na spacer? - zapytałem przerywając ciszę.
- Chętnie się przejdę - spojrzała na mnie.
- To chodźmy - podniosłem się i podałem waderze łapę.
Ona przyjęła moją pomoc i ruszyliśmy w stronę lasu.
<Sagrina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz