- Nie... Będzie źle - odeszłam ze spuszczonymi uszami.
W tej samotności przeszłam Różowy Las. Przypadkowo wpadłam tam na Sorę i
Tsume'a. Na szczęście się nie całowali. Przeszkodziłam im tylko w
rzucanymi przez nich ''komplementach''. Doszłam na plażę. Zobaczyłam tam
grupkę basiorów. Usiadłam z daleka od nich i rysowałam pazurem po
piasku. Jeden z nich odszedł od grupy i zwrócił się do mnie:
- Hej, jak masz na imię? - uśmiechnął się.
Wyglądał jak książę z bajki. Wydawał się mężny i nieugięty.
- Mam na imię Tiffany - wstałam ale pod tą presją przewróciłam się.
- Pomóc pani? - podał mi łapę.
Złapałam ją i wstałam.
- Dziękuję - zarumieniłam się.
<chętny basior?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz