Była piękna noc. Leżałem sobie na wysokim wzgórzu i obserwowałem tereny
watahy. Zauważyłem Shadow'a i Dragon'a, najwyraźniej też pilnowali
terenów. Usłyszałem trzask gałęzi.
- Kto tam?! - krzyknąłem zdezorientowany.
Zza moich pleców wyskoczył Tsume. Nadal mi nie ufał.
- Co tu robisz? - spytałem mężnie.
- A, nic. Chciałem zobaczyć czy przypadkiem nie zmieniłeś się w złą postać - zawarczał groźnie.
- Mówiłem tobie już wiele razy, że nie jestem taki jak kiedyś - palnąłem nieubłaganie.
- Może i mówiłeś ale i tak Ci nie wierzę - odrzekł przekręcając łeb.
Nie widzieliśmy ze w tej całej kłótni ktoś nas obserwuje. Nie, to nie
był wilk z naszej watahy. Nagle skoczył na nas taki basior tylko w
swojej złej postaci:
Zaśmiał się złowieszczo i jakoś zasnęliśmy. Nie wiedzieliśmy z jakiego powodu. Najwyraźniej rzucił na nas urok.
Gdy się obudziliśmy byliśmy już daleko od watahy. Słyszeliśmy szum w
uszach. Byliśmy jakby chwilowo sparaliżowani. Straszny ból odpuścił.
Wstaliśmy. Okazało się, że jesteśmy w wielkiej klatce... Z... Z KOŚCI!
Klatka była przenośna, zobaczyliśmy nieznane wilki noszące klatkę.
<Tsume?>
Hm...Nawet fajne. Będę czytać ^^!
OdpowiedzUsuń