Trochę się zmartwiłem że Tsume, nie odpowiadał na jakiekolwiek moje
krzyki. Wilki śmiały się szyderczo. Nagle jedna mroczna wadera wcelowała
strugę niebieskiego światła w Tsume'a.
- Jak nam tu umrzesz nie będzie zabawy - zaśmiała się i prowadziła pozostałe wilki.
Tsu nagle się podniósł z ziemi.
- Tsu! Ty żyjesz! - krzyknąłem wesołym głosem.
- Może... - wybełkotał.
Jeszcze czuł nie przerwany ból. Wilki prowadziły nas do jaskini. W niej
latały różne stwory przypominające dementorów. Wypuściły mnie i Tsu z
klatki. Przed nami stała znana mi wadera.
- Witajcie - powiedziała chłodnym tonem.
Za pomocą jej głosu sama się zdemaskowała. To była Asai! Jej córką jest Sofferenza...
<Tsume?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz