Byłem najszczęśliwszym wilkiem na świecie. Wreszcie mam swój cel w życiu: znaleźć partnerkę, pobrać się, mieć szczenięta i je wychowywać.
Kocham Nasari, a ona mnie. Nic innego w życiu mi nie pozostało. Teraz będę ją szanować i kochać po granice mojego i jej żywota. Może po śmierci się jeszcze spotkamy?
- Tak się cieszę Nasari! - odrzekłem patrząc jej w oczy.
- A myślisz że ja nie? - zapytała z uśmiechem.
- To czas na kolację... - oznajmiłem sympatycznie.
- Na kolację? - dopytała ujmująco.
- Tak. Kolacja z okazji zaręczyn - odezwałem się mężnie.
- Naprawdę?! Och, dziękuję Ci! - odpowiedziała kordialnie
- Tylko... Gdzie ona jest?
- Tutaj - rzekłem pstrykając w palce.
Przed nami ukazał się piękny stolik z kolacją. Płomienie świec tańczyły lekko unoszone w podmuchach wiatru. Kwiaty na stoliku totalnie świeciły od ich koloru. A natomiast diamenciki leżące na stole w znak ozdoby lśniły, w blasku księżyca. To była chwila dla dwojga, najlepsza jaką miała się stać ze wszystkich chwil w moim życiu. Romantyczna kolacja po zaręczeniu się.
- Proszę - wycedziłem odsuwając trochę krzesło od stołu.
Nasari usiadła w tamtym miejscu z uśmiechem patrząc na topiące się świece. Rozpoczęliśmy kolację.
<Nasari?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz