Zareagowałam obojętnie na tą propozycję, chociaż zabawne było to, jak chciał mi się przypodobać.
- Nie umiem zmieniać się w człowieka, więc miasto odpada. A Różowy Las? To słodziutkie miejsce dla zakochanych? Żartujesz? - uniosłam brew i zerknęłam na niego z pogardą.
- To może... - zastanawiał się zdezorientowany.
- Może nie? - zastrzygłam uchem i poszłam polować na jakieś śniadanie. Zaczął iść za mną.
- Czego chcesz? - obróciłam się zdenerwowana.
- Wyjść gdzieś z tobą. - nie dawał za wygraną.
- Po co? - warknęłam.
- Bo... Chcę? - machnął ogonem, zrezygnowana, odpuściłam.
- Dobra, niech będzie. To gdzie idziemy? - usiadłam i czekałam za odpowiedzią.
<Damien?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz