- Co teraz z nią zrobimy? - spytałam Kiiyuko.
- Nie mam pojęcia... Skoro już wiemy, kim jest, trzeba ją osądzić. - odpowiedziała wpatrzona w związaną waderę.
- Mam zwołać wszystkich do Pomarańczowego Drzewa? - spytałam, wstając. W tym momencie Soffe się ocknęła.
- Nie... Na razie z nią porozmawiam. - Alfa podeszła do samicy, a ja oddaliłam się. Wróciłam do swojej jaskini i wyciągnęłam z torby różne zioła. Nadal miałam w posiadaniu martwego zająca. Pobrałam trochę jego krwi i zaczęłam tworzyć odtrutkę, ale to nie było łatwe zadanie. W końcu poddałam się i zaczęłam medytować, chcąc zapomnieć o dzisiejszym dniu. Po południu ktoś zapukał w skałę służącą za drzwi w mojej grocie. Nadal wypoczywałam, więc mozolnie i niechętnie poszłam zobaczyć kto tak baaaardzo chce mnie zobaczyć. Nagle zauważyłam wyszczerzoną w uśmiechu Sorę.
- No cześć! - krzyknęła radosna, a ja schowałam uszy po sobie.
- Siemasz. - mruknęłam obojętnie.
- Czemu cały czas siedzisz sama w tych ciemnościach? - spytała zerkając do środka mojego "domu".
- Bo tak mi się podoba. Po co przyszłaś? - usiadłam zasłaniając wnętrze.
- Chciałam się przejść i pomyślałam, że cię stąd wyciągnę. - machała ogonem. Wzruszyłam barkami.
- No... Dobra. - powiedziałam i ruszyłyśmy.
<Sora, Kiiyuko, Sofferenza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz