Powiedziałam lekko:
- Nigdy cię nie opuszczę - zamknęłam oczy z których wydobyła się maleńka łza.
- A ja ciebie - odparł, po czym pocałował mnie w czoło
- Obiecujesz? - popatrzyłam na niego
- Oczywiście że tak! - mocno mnie przytulił
Potem, jakoś tak wyszło, że zasnęliśmy. Obudziłam się rano, Desoto przy mnie nie było. Przetarłam oczy. Wyszłam przed jaskinie. Zobaczyłam Melissę.
- Dzień dobry Nasari - powiedziała miło
- Witaj - odparłam ziewając - Nie wiesz może gdzie jest Desoto?
- Niestety nie - skrzywiła minę i odeszła.
Więc poszłam na łowy. Słyszałam tupot małych króliczych łapek. Nagle ktoś na mnie skoczył.
- Desoto? - uśmiechnęłam się, patrząc na basiora który trzymał w pyszczku futrzaka - Złaź ze mnie grubasie! - zepchnęłam go śmiejąc się
- Hymm... To tak się wita narzeczonego? - upuścił zdobycz i zaczął mnie łaskotać
- Przestań! Przestań! - mówiłam śmiejąc się
<Desoto?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz