Szłam przed siebie. Tęsknię za moją rodzinną watahą i rodziną. Szkoda że
już nie żyją... Tydzień temu jeszcze byliśmy wszyscy razem, aż tu
nagle przybiegają ludzie i zabijają pół watahy. Wszyscy uciekaliśmy
jednak nas dogonili, zabili moją rodzinę i resztę wilków. Ja z siostrą
jedyne przeżyłyśmy. Udawałyśmy jednak, że jest inaczej. Oberwałyśmy w końcu w głowy.
Następnego dnia zobaczyłam że leże sama wśród nieżywych
ciał. Mojej siostry nie było. Zobaczyłam na górze jeszcze jednego
człowieka. Uciekałam najszybciej jak umiałam. Gonili mnie, jednak po 30
minutach odpuścili. Ja biegłam dalej. Byłam zmęczona. Położyłam się pod
drzewem. Obudziłam się pod wieczór, kiedy usłyszałam czyiś głos. Była
to ładna biała wadera z czarnymi łapami i uszami. Miała też czarne
prążki na grzbiecie. Włosy miała w różowo-białych pasemkach.
- Kim jesteś? - spytała - Ja nazywam się Kiiyuko.
- Ja Patricia. - powiedziałam
<Kiiyuko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz