Wstałem rano z dziwną wizją. Od razu poszedłem do Nasari.
- Nasari, muszę iść - powiedziałem.
- Gdzie?! - spytała zdziwiona.
- Wiem że coś się dzieje z moim bratem. Miałem wizję. Słyszałem głos... - powiedziałem.
- Jaki głos? - spytała trochę przestraszona.
- "Artemis jest w cieniu, a Solaris w świetle'' - oznajmiłem.
- Co to oznacza? - zapytała.
-
Ja mam na drugie imię Solaris, a mój brat Artemis. Czyli ma złe
zamiary... Bo, wiesz... Moimi rodzicami nie były tylko Alphy wielkiego
królestwa. Byli też opiekunami nocy, jak i dnia. Ja zostałem
przydzielony by chronić dzień, a mój brat noc. Jak widać, nie zniósł
udręki jaka spotykała go codziennie. Wilki, dniem się bawiły, a nocą
pogrążały się w śnie... Walczyłem z bratem, ale on zabił naszych
rodziców. Utworzył pole ochronne i już nie mogłem pomóc. Teraz knuje coś
strasznego. Mam taką pewność! - powiedziałem .
- Nie wiedziałam że mógłbyś chronić dnia, gdyby nie zginęli Ci rodzice - odrzekła Nasi.
- Oczywiście że wiem, Nasi. Ale teraz muszę się ze wszystkimi pożegnać i wyruszyć w centrum naszego kraju - przemówiłem.
- Ale wrócisz do mnie? - dopytała.
- Tak, jasne . Ale teraz muszę wyruszyć... - orzekłem i pocałowałem Nasari.
Odszedłem i wybrałem się w wielką podróż...
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz