Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

środa, 31 grudnia 2014

Od Shadow'a "Czy to koniec watahy?" cz.3

Słońce wstało, mieliśmy ładny jesienny dzień. Czekałem na swoją przemianę, ale nic takiego się nie stało. Najwyraźniej to dzięki tej roślinie Des stałem się w pełni Shadow'em. Świetnie! Cudownie! Doskonale! To kolejny dowód na to, że mój plan się powiedzie. Natychmiast potruchtałem pod jaskinię Kiiyuko i niepewnie zajrzałem do środka. Wadera spała głęboko. Zakradłem się bliżej, by się upewnić, że na pewno się nie zbudzi. Nic jednak się nie stało. Na moim pysku pojawił się szeroki uśmiech. Wyciągnąłem łapę i delikatnie zdjąłem medalion z jej szyi. Nawet tego nie zauważyła. Spała dalej. Wyszedłem z jej jaskini niesamowicie z siebie dumny. Miałem jeszcze pewną sprawę do załatwienia przed przekazaniem zdobyczy Asai.
***
Siedziałem sobie spokojnie w krzakach wiedząc, że zaraz powinni tutaj przyjść. Masa różu, która mnie otaczała nie przeszkadzała mi jakoś szczególnie. W końcu dostrzegłem dwa wilki idące w moją stronę. Była to śliczna wadera i parszywy basior. Sora i Tsume. Ten pacan pożałuje za to, że zabrał mi dziewczynę.
- Nie lubię różu - rozejrzał się z skawaszoną miną.
- Ja również - wilczyca zachichotała.
Usiedli. Sora miała na sobie jakiś czarny płaszcz, jednak nie było sensu, bym się bardziej się zastanawiał nad tym, skąd go wzięła.
- Głodna?
- No trochę.
Zaklaskał w łapy, a przed nimi pojawił się stół i lokaj z jedzeniem. Najwidoczniej nie zauważyli mnie. Obserwowałem więc dalej. Sorka zrobiła wielkie oczy.
- Czy to randka?
- Jeśli chcesz może i nią być - puścił jej oczko. Obrzydliwe. Na stole pojawił się świecznik.
- Smacznego - odgarnął jej włosy po czym dodał - Jesteś śliczna.
Wadera się zarumieniła. Nie wytrzymałem już dłużej. Zacząłem warczeć, co ujawniło moją obecność.
Tsume westchnął i powoli wstał.
- Tak, Shadow?
- ODEJDŹ OD NIEJ!
- Bo?
- Bo skręcę ci kark - warknąłem.
- Ojej, już cię boję - zmrużył oczy.
- Lepiej zacznij.
- Grozisz mi? - przekręcił łeb i zrobił gest łapą, który mnie poirytował  na tyle, aby warknąć na cały las - Takiś silny? To dawaj. Nie krzycz, bo innych zbudzisz. Ej, Shadow możesz mi wyjaśnić jakim sposobem jesteś tak wybitnie głupi?
Zacząłem szarżować w jego stronę. Wytworzył za sobą mur z ciemności tak, abyśmy nie zrobili krzywdy Sorze. Tsume gwałtownie odskoczył, przez co uderzyłem z całej siły w barierę.
Bolało jak cholera, ale się powoli podniosłem. Tsume miał najwyraźniej niezły ubaw.
- Z czego się tak ryjesz jak powalony wieprz?! - wrzasnąłem.
- Z twojej głupoty... Nie dasz mi rady. - dalej rechotał, zupełnie, jakby usłyszał najlepszy na świecie żart.
- Kto się śmieje ten się śmieje ostatni... - wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu.
- Taaak?... No co ty nie powiesz? - zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
- Tak naprawdę, to nie przyszedłem tu po Sorę...
- A po co? - spoważniał i przestał się głupio ryć, zastanawiając się, co mam na myśli.
- Na czym ci zależy najbardziej na świecie? - syknąłem krążąc dookoła Tsume'a.
- Na Sorze...
- Nie wiesz chyba, o co mi chodzi...
- No nie za bardzo. Wiem tyle, że jesteś strasznym idiotą i nie powinienem ci wierzyć.
Prychnąłem.
- Czyli nie zależy ci na życiu watahy? Ani innych wilków? Oj, jak smutno... - syknąłem z wrednym uśmieszkiem.
- Jesteś za głupi, żeby zniszczyć naszą watahę... - odparł już nie do końca pewien tego, co mówi.
- Czyżby? Zastanów się dobrze...
- Nie muszę się zastanawiać, bo ja to wiem.
- No to wychodzi na to, że to TY jesteś głąbem. - zaćwierkałem radośnie.
- Nadal nie wiem, o co ci chodzi...
Rozwinąłem skrzydła i jeszcze przemówiłem do niego z uśmiechem:
- Kii pewnie już szuka tego medalionu... Bez niego nie ma mowy o wizycie w Niebie przed śmiercią, wiesz? Czyli twojego ojczulka już nic, ani nikt nie zatrzyma... A ty bez tego naszyjnika nie odzyskasz Łaski, czyli już NIKT wam nie pomoże.
Nim zorientował się, o co mi chodzi, oraz co kilka godzin wcześniej zrobiłem, ja byłem już wysoko na niebie, lecąc w stronę obłoków z medalionem Kii w łapie. Tsume nawet jeżeli by chciał, to nigdy by mnie nie dogonił, bo moje skrzydła osiągają niesamowitą prędkość. Już przegrał.

<C.D.N.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz