Otworzyłam oczy. Przed sobą zobaczyłam Assuve.
- Lejsi, Lejsi!... - próbowałam zawołać moją siostrę, niestety wyszedł tylko zamglony szept. Nie mogłam nic innego wypowiedzieć, więc byli trochę zdziwieni moją mową.
- Co?! - krzyczały wilki
- Lejsi! Lejsi! - udało mi się krzyknąć, ale wypadło to dość słabo, ale wystarczyło, żeby przyszła
- Jestem kochana!! -powiedziała zatroskana siostra, wyławiająca się z pomiędzy innych wilków.
Ucieszyłam się, dając o tym znać poprzez osłabiony uśmiech. Gdy płakała
moje zdrowie wracało do normy. Nagle poczułam się zupełnie zdrowa i
wstałam.
- Taro! - krzyknął Assuva
- Spokojnie, łzy Lejsi mnie uleczyły.
- Assuva wspominał coś o Asai. Mów szybko, o co chodzi. - powiedział Griveros, po czym Lejsi spojrzała na niego z gniewem. On jakby posmutniał.
- Chodzi oto, że rano Asai rano mnie pogryzła. Podobno dowiedziała się o
nowej mocy Lejsi i wypowiedziała wojnę, a nie zabiła mnie tylko dlatego,
żebym mogła przekazać wam, że ona się nie podda póki nie zdobędzie jej.
Każdy kto to usłyszał, zaniepokojony tą nowiną poszedł do siebie i przygotowywał do wojny.
- Taro? - powiedział Assuva, który jeszcze został
- Tak?- odpowiedziałam spoglądając na niego
<Assuva?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz