- Och... To chyba... Dobrze prawda? - zapytałem lekko wstrząśnięty
- Tak - uśmiechnęła się Kii - A teraz może zrobimy więcej tego wywaru i wrócimy do watahy?
- Dobry pomysł. Póki nie zacznie się ściemniać - odparł Rix
Tak spędziliśmy najbliższy czas i kiedy powoli słońce zaczynało zachodzić, byliśmy w połowie drogi do swoich nor. To było takie dziwne uczucie. Nie być odrzucanym przez innych. Byciem sobą. Po raz pierwszy dłużej od bardzo długa. Nawet nie wiem ile mam lat. Ale o teraz nie jest ważne. Spojrzałem na Kii rozmawiającą z Rix'em. Ważne, że mam przyjaciół. Muszę jeszcze o coś zapytać ważnego Kii, co nie dawało mi spokoju, więc przerywając ich pogawędkę powiedziałem:
- Gdzie jest Trey?
<Kii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz