Podziękowałem i powiedziałem, że chcę być sam. Posłuchali i poszli. Ja tymczasem myślałem nad sobą i doszło do tego, czy aby na pewno im ufam?... Przecież skoro nie obronili Trey'a? I nawet się tym nie przejęli? Czy aby na pewno chcę być dobry? Czy tak ma właśnie być? Czy tam mam żyć?! Może muszę tu wprowadzić swój własny porządek?... Tylko tak, żeby się nie zorientowali, że coś knuję...
Następnego ranka usłyszałem pukanie do drzwi. To był Rix, który powiedział na dzień dobry:
<Onurix?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz