Strasznie było mi żal Lea, ale gdy jest super wilkiem to takiego czasu z nim nie można zmarnować.
- Ok, szukamy tej róży! - powiedziałem
- Jesteśmy w lesie zakochanych... ciekawe dlaczego tu rośnie - zapytał Leo
- Rośnie tu gdyż tu tylko są krzaki różowo- fioletowe, a jej barwa jest fioletowa.
- Aha - odparł basior
- Ok, nosy przy ziemi i szukamy! - zawołała Kii
Ten las wyglądał przepięknie, były w nim super zapachy.
Widziałem, że Kii była zachwycona.
Minęły już 3 minuty.
- O patrzcie! Tam jest jakiś krzak - powiedziałem
- Tylko, że on jest czerwony, a nie różowy - powiedziała Kii
- Możemy zaryzykować - zaoponował Leo
- Utworzę niedużą trąbę powietrzną a ty Kii, nie czujesz bólu to możesz poszukać.
- Jasne! - rzekła
Leo stał i patrzył na mnie.
- Leo, a ty przynieś trochę krystalicznie czystej wody ze źródełka, bo musimy zrobić wywar jak już znajdziemy tę różę.
- Ok, ale to musi mieć przecież kolor różany, jak to zrobimy? - zapytał
- Niewiem, idź szybko! - pośpieszyłem go.
Wyciągłem skrzydła, podniosłem się do góry i obracając się wokół własnej osi, tworzyłem małe tornado.
Najsłabsze kwiaty opadły z krzaka, została jedna czwarta tego co było.
Kii zaczęła przeszukiwać krzaki, kolce zwykłych róż zadawały jej
niebolesne ukłucia, ale jednak krew lała się z ran pozostawionych przez
kolce.
Leo przytruptał z flakonikiem pełnym wody.
Jego łapy były zniewolone przez dziwne kajdany.
- Zaczyna się - stwierdziła Kii
- Och nie - krzyknął Leo
- Tu jest woda. - powiedział basior
Po chwili Kii przybiegła z fioletową różą w pysku.
- Jest! Jest! - krzyknęliśmy radośnie
Leo otworzył flakonik i skinął głową bym podszedł do niego.
Przyleciałem do niego jak najszybciej.
- Kii, wrzuć różę do flakonika - powiedziałem
Wadera włożyła ją, woda zabarwiła się na fioletowo.
- Barwa ma być różana, tak? - zapytał Leo
- Tak - odparłem
Zauważyłem, że z ran Kii, zaczyna się sączyć krew.
- Kii, podejdź tu - rzekłem
- Leo daj mi flakonik - odparłem
Przyłożyłem flakonik do ran Kiiyuko, z których leciała krew... Woda zabarwiała się na kolor... RÓŻANY!!
Wszyscy uśmiechnęliśmy się szeroko.
Leo nie mógł ustać na łapach, chwiały się mu.
- Kiiyuko, podaj mu wywar! - rozkazałem
<Kiiyuko, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz