Chodziłam sobie po Wrzosowej Łące, zbierając różne kwiaty. Śpiewałam
radosną pieśń, moją i niegdyś mojej siostry Lili, która zaślepiona
zazdrością zabiła kogoś kogo kochałam.
Seth'a.
Trzymając w moim pawim ogonie ziela, spacerowałam po lesie. Leżałam w trawie, czując jak cieplutki wiatr przeszywa moje futro.
Nagle zobaczyłam smukłą sylwetkę wadery. Wadera stała pod drzewem oglądając obłoki.
Postanowiłam się przywitać.
Podeszłam do niej i powiedziałam:
- Cześć, jestem Selen
- Aaaa - krzyknęła
Całkiem zapomniałam o tym, że stoi ona tyłem do mnie, a ona się przestraszyła.
- Och przepraszam - zwiesiłam ogon
- Coś ty! Nie przestraszyłaś mnie - rzekła
- Hm? - przekręciłam łeb
- Na żartach się nie znasz? - dała mi sójkę w bok.
- Haha, nie chciałam cię przestraszyć - odparłam
- To czemu zaszłaś mnie od tyłu... - zapytała
Nie odpowiedziałam.
- Spk, to ty jesteś... Selen... tak?
- Tak, a ty?
- Valixy, siostra Alexandra
- Aha, to już wiem kogo mi przypominałaś
Valixy przewróciła oczami.
- Jesteś zielarką? - zapytała ironicznie, widząc w moim ogonie kwiaty i ziela
- Nie, wojowniczką - powiedziałam z ironią
- Heh - zaśmiała się.
- Co tu robiłaś? - zapytałam po chwili
<Valixy, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz