- Nie rozumiem cię Grivy, jak to jest twoją partnerką - a ja wciąż
konwersowałem z przebiegłą siostrą, która tarzała się po leśnej ściółce
niczym szczeniak.
- Tak to. Oświadczyłem się i... Jesteśmy parą - prychnąłem.
- Bardzo interesujące - podrapała się po podbródku. Miałem już zawrócić z powrotem do watahy lecz podstępna Asai chwyciła mnie za ogon i
pociągnęła do ziemi. Warknąłem i rzuciłem się jej do gardła jednak ona
szybko odskoczyła w bok i zamerdała ogonem z szyderczym uśmiechem na
pysku. Wkurzyłem się i rzuciłem się za nią w pościg. Co ona
wyprawiała?! Chciała zwabić mnie w jakąś pułapkę. Była bardzo szybka i
omijała przeszkody napotkane na drodze z kocią zwinnością. W końcu
znaleźliśmy się na zielonej polanie, gdzie dałem susa w przed i dopadłem
starszą siostrę. Co najdziwniejsze-oboje ze śmiechem stoczyliśmy się z
pagórka i wylądowaliśmy na plecach. Brzuch bolał mnie od śmiechu. Nasze
oczy wpatrywały się w gwieździste niebo.
- Nie nawidzę cie! - i pomimo tych ostrych słów wciąż się śmiałem.
- Nie martw się, ja ciebie też - odpowiedziała mi tym samym.
Przestałem na chwilę i spojrzałem wilczycy w oczy. Lekko się uśmiechnęła.
- Znam fajne miejsce - zaproponowałem
Bez słowa poderwałem się z miejsca i zacząłem uciekać w stronę
wodospadu. Asai rzuciła się za mną w pogoń. Już po chwili ujrzeliśmy
srebrzystą taflę akwenu. Bez namysłu skoczyłem do wody, a starsza siostra
razem ze mną.
- Dziwna jesteś - przyznałem.
- A ty jesteś idiotą, i jakoś nie narzekam.
Nagle poczułem że ktoś nas obserwuje. Odwróciłem się
- L-Lejsi? - udało mi się powiedzieć
<Lejsi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz