- A ja to ciamajdowaty Leo - powiedziałem
- Leo? - powtórzyła
- Tak, dzienne wcielenie Shadow'a.
- Pierwsze słyszę... - zdziwiła się wadera
- No bo tak mam od wczoraj wieczór.
- Jakim cudem?
- Nie ważne. - zaburczało mi w brzuchu
- A może w końcu na coś zapolujemy? Padam z głodu. - dodałem
Wtedy usłyszeliśmy szelest w krzaczku obok nas. Rix i Selen się przygotowali do skoku, oprócz mnie, bo zdążyłem powiedzieć tylko, zanim skoczyli na biedną Valixy, którą już chwilę wcześniej zauważyłem, bo chciała nam chyba zrobić żart:
- To wilk z naszej watahy... - ale było za późno. Już skoczyli, myśląc, że to nasze śniadanie
<Valixy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz