Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

niedziela, 1 lutego 2015

Od Leyaniry "Nowa" cz. 1 (cd. Kiiyuko)

Obudziłam się w ostatni dzień mojego pobytu w poprzedniej watasze. Była jeszcze noc, a ciszę przerywały tylko pohukiwania sów.
- Dlaczego ja?! - mruczałam do siebie w myślach.
- Znaleźli mnie i zabrali ze sobą, a ja nie jestem nawet magicznym wilkiem! - Mówiąc to patrzyłam prosto na mojego przyszywanego brata - Arona. Poruszył się. Wstał i usiadł naprzeciw mnie
- Co ty mówisz? Moja... Nasza mama umie wyczuć magicznego wilka.
- Ehe... Czekaj, skąd wiesz co mówiłam?
- Ha! - Odezwał się triumfalnie. - Widzisz?! Jednak masz jakąś moc! - Nadal myślałam, że to zbieg okoliczności. Nie mogłam wytrzymać. Jutro wybieraliśmy się na wschód.
- Nie! - Ryknęłam krztusząc się łzami - N-n-nie zas-s-sługuję! Odejdę! Słyszysz?! Nie idę z wami! - Nie wiem czemu to zrobiłam. Może było mi żal samej siebie. Wybiegłam z Jaskini. W jednej chwili uderzył mnie chłód zimowego powietrza. Cała się trzęsłam, ale biegłam przed siebie w niewiadomym kierunku. Słyszałam tylko jego krzyki
- Ley! Leyanira! Przemyśl to! Błagam! - Przez kwadrans biegłam bez wytchnienia. W końcu dobiegłam do jakiegoś oczka wodnego. Bardzo bolały mnie plecy. Pochyliłam się nad przeźroczystą taflą wody i ujrzałam skrzydła.
- J-j-ja mam s-skrzydła - mruczałam do siebie. Zawróciłam w miejscu. Biegłam do Arona. Musiałam zdążyć przed wymarszem. Nagle coś walnęło mnie w głowę. Momentalnie upadłam na ziemię. Gdy się obudziłam było południe i stał nade mną jakiś basior.
- Dlaczego? - Szeptałam do siebie i odwróciłam się na grzbiet. Okazało się, że nie mogłam tego zrobić, bo moje skrzydła były już ogromne i jeszcze nad nimi nie panowałam.
- Dlaczego mi to zrobiłeś?! Dlaczego! - Przeciągnęłam i schowałam głowę w łapach, by nie widział jak płaczę.
- Nie martw się. Możesz pójść ze mną... jeśli chcesz.
- Co mi to da?! - ryknęłam na cały głos.
- Przynajmniej będziesz mieć dom.
- No dobrze - Wychlipałam po chwili milczenia
- Chodźmy.
Wataha którą pokazał mi nieznajomy była naprawdę ładna. Doprowadził mnie do alfy, a gdy się odwróciłam by mu podziękować jego już nie było. Postanowiłam nikomu o tym nie wspominać.
- Dzień dobry. Mam na imię Leyanira - Przywitałam się grzecznie, tak jak wychowała mnie przyszywana mama.
- Witaj. Jestem Kiiyuko - Powiedziała z uśmiechem
- Czy... Będę miała jakiegoś opiekuna? - Wyrwało mi się nagle. Czułam pustkę w sercu z powodu braku kochającej mamy.

<Kiiyuko?> 

Uwagi: Odnoszę wrażenie, że czasami zapominasz użyć Enter'a.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz