Chodziłam po terenach. Nuudy. Nie znam w tej watasze, prawie nikogo.
Znam tylko Dante'go i Soharę, ale oni poszli na jakiś trening. Nie mam
gdzie pójść, z kim się pobawić, ani nic. Poszłam na "nowy" (już nie
bardzo) teren. Na Szczenięcą Polankę. Nikogo tam nie było. Gdzie
podziali się wszyscy? Znużona położyłam się na ziemi. Tu nie ma dużo
wilków czy co? Rodzice mi opowiadali, że wilki się tu pchają "drzwiami i
oknami", ale też odchodzą. Potem wracają. To czemu tu nikogo nie ma?!
Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, nade mną stała malutka waderka.
- Cześć. - powiedziała przyglądając mi się
- Hej. - spojrzałam na nią - Kim jesteś?
- Ja jestem Telleni. A ty? - spytała
- Astrid. - uśmiechnęłam się. Wstałam. - Masz bardzo ładne imię.
- Dzięki. Ty też. - spojrzała na mnie - Pobawimy się?
- Chętnie. Zagrajmy w... berka! Co ty na to, Telleni? - spytałam
- Ja ganiam! - krzyknęła i zaczęła mnie gonić. Bawiłyśmy się dość długo.
- Stop! Telleni, proszę stop. Ja już nie wytrzymam. - zaśmiałam się
- Też już jestem zmęczona. - położyła się na ziemi. Położyłam się koło niej.
- Fajna jesteś. - powiedziałam do niej
- Ty też. - stwierdziła
- Telleni?
- Tak? - spytała zaciekawiona co chcę jej powiedzieć.
- Zostaniesz moją siostrą? - spytałam
<Telleni?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz