Patrzyłam się na tego dużego wilka z wielkim przerażeniem. Nie
wiedziałam co robić, moje serce z przerażenia tak mocno biło, że
myślałam, iż wyskoczy. Wilk był biało - czarny, miałam już uciekać, ale
zdałam sobie sprawę, że to nic nie da, w końcu i tak mnie dogoni. I
pomyślałam "dlaczego milczał, kiedy go spytałam o to, czy kogoś zabił?".
Teraz przelatywały po mojej głowie setki myśli, "czy był jednym z nich,
czy wrócił po mnie, czy kłamał z tym, że chce mnie zjeść, a może po
prostu chce się mnie pozbyć?". Patrzyłam na niego, zaczęłam się cofać,
on szedł w moją stronę... Pogroziłam mu tylko...
- Odejdź albo Cię ugryzę! - powiedziałam drżącym głosem cicho, ale wystarczająco głośno, żeby usłyszał.
- Ale ja Ci nic nie chcę zrobić. - odpowiedział spokojnie i stanął w
miejscu. Ja cofnęłam się jeszcze trochę, po czym on krzyknął:
- Uważaj! Tam jest wo... - nie zdążył dokończyć, a ja potknęłam się i
zrobiłam fikołka do kałuży... Ale nie zdążyłam zrozumieć co się stało, bo
zauważyłam, że unoszę się nad kałużą, w między czasie poczułam
uszczypnięcie.. Trzymał mnie delikatnie w pysku, myślałam że chce mnie
zjeść, zdrętwiałam, myślałam że już po mnie, ale poczułam grunt pod
łapami. To nie zmienia faktu, że bałam się jeszcze bardziej... Nagle
powiedział do mnie:
- No i widzisz? Nie ma się czego bać. A teraz chodź do jaskini, trzeba
Cię osuszyć. - mówił z uśmiechem. Ja teraz myślałam że chyba padnę.
Chciał mnie wziąć do jaskini i mógł przecież zjeść mnie tam, żeby nikt
nie widział. Rozszerzyłam swoje oczy, lekko uchyliłam pysk, i czym
prędzej uciekłam, biegłam tak szybko, że myślałam, że go zgubiłam.
Myliłam się, bo zauważyłam, że tak naprawdę biegnie cały czas koło mnie.
- Źle mnie zrozumiałaś! - rzekł do mnie, ja w końcu zrozumiałam, że on mnie chyba prześladuje.
<Tamorayn?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz