Nie zwracając na niego uwagi uciekłam wkurzona do lasu. Biegłam w
stronę zatrutego przeze mnie wodopoju. Gdy byłam na miejscu, przerażona
odkryłam, że nie da się naprawić tego, co zrobiłam. Na powierzchni wody
zobaczyłam martwe zwierzęta.
- Ku*wa mać!
Nagle spostrzegłam, że fiolka nie uległa zniszczeniu. Zaklęłam pod nosem i
próbowałam naprawić, to co zepsułam. Lecz musiałam się poddać, ponieważ
płyn, który znajdował się we fiolce był długotrwały i nie można było go
"usunąć". Nagle usłyszałam w mojej głowie głos:
"Gdy dwoje jednym się staną,
gdy Śmierć przegra, a zło odejdzie
i nastanie pokój
Cierpiąca Śmierć zmądrzeje."
Nie rozumiejąc tego zaczęłam ponawiać próbę unieszkodliwienia płynu. Lecz
ponownie przegrałam. Wkurzona chwyciłam naszyjnik od matki i rozbiłam go
na kamieniu. Potem straciłam przytomność.
***
Ocknęłam się nad ranem przy wodopoju. Przed moimi łapami ujrzałam
roztrzaskany naszyjnik. Nie pamiętając tego,co się wczoraj
zdarzyło, próbowałam się podnieść. Nagle usłyszałam:
- Nie ruszaj się!
Po chwili przypomniałam sobie wczorajszą noc. Spojrzałam do góry i ujrzałam tam jakąś waderę.
<Kto dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz