Witajcie, jestem Assuva. Moja przeszłość jest dosyć skomplikowana.
Urodziłem się w watasze jako syn Bety. Ojciec został zabity przed moimi
narodzinami, zostałem z matką - Olivią. Zostałem wychowany bez ojca, ale
miłość matki była tak ogromna, że nigdy mi nic nie brakowało. Pewnego
dnia zostaliśmy wyrzuceni z powodu ''złamania'' prawa - poszliśmy do
Ciemnego lasu i zesłaliśmy na watahę wojnę. Miałem wtedy ok. roku.
Znaleźliśmy nowy dom, mama była tam Gammą, a ja synem Gamma. Zwiedzając
tereny nowej watahy napotkałem śliczną waderkę, była bialutka i urocza. Od
razu się zaprzyjaźniliśmy, bawiliśmy się. Miała na imię Skyfall, ale
mówiłem jej Sky (czyt. Skai). Nasza znajomość trwała tyle ile mój pobyt w
watasze, gdy skończyłem dwa lata, zacząłem odkrywać swoje żywioły,
odkryłem żywioł Ognia, ćwicząc moje umiejętności niechcący podpaliłem
las, w którym znajdowało się karibu. Alfy po mimo sprzeciwu Sky
wyrzucili mnie. Matka również postanowiła odejść. Błąkaliśmy się razem,
aż w końcu spotkaliśmy pewnego basiora, mama znalazła swoją miłość i
odłączyła się ode mnie. Lecz powiedziała, że zawsze mogę do niej wrócić,
jednak chciałem sam podróżować. Za 2 miesiące na swej drodze spotkałem
Skyfall. Moja radość była ogromna, okazało się, że Sky szukała mnie
przez parę miesięcy, odchodząc ze swojego stada. Zapytałem ją o
partnerstwo, oczywiście się zgodziła. Za parę miesięcy narodziły się
szczeniaki, niestety tylko jeden najsilniejszy przetrwał, Akimistu.
Jednakże jak moglibyśmy się nie cieszyć, że mamy syna. Wychowaliśmy go
wspólnie na wspaniałego dzieciaka, lecz trochę skrytego. Stworzyliśmy
niedużą wataszkę. Żyliśmy w pokoju i zgodzie, póki oni się nie zjawili.
Wroga wataha tocząca ze wszystkimi wojny. Mieli liczną i zbrojną
przewagę, jednak nie chcieli nas zabijać, chcieli nas wykurzyć z
jaskini. Razem z żoną usunęliśmy się, póki w Akimim nie zebrała się
zazdrość. rzucił się na obrońce Alfy tej watahy, oczywiście nie obeszło
się bez walki. Musiałem za wszelką cenę bronić mojej rodziny. Skoczyłem
na jednego wilka, szarpnąłem jego ucho, potem przechytrzyłem trzech
wilków, którzy naskoczyli na siebie myśląc, że to na mnie. Nagle jakiś
wilk skoczył na Sky, szybko pobiegłem do niej.
Zdążyła mi tylko powiedzieć:
- Kocham Cię.
Wrogowie dali nam spokój, jeszcze przez jakiś czas nas gonili ale po chwili przestali.
Akimitsu powiedział, że najlepiej będzie jak się rozejdziemy. Uścisnęliśmy sie po raz ostatni, uroniłem łzę.
Z żalem i smutkiem patrzyłem jak odbiega w inną stronę.
Wędrowałem, wędrowałem aż spotkałem pewną waderę.
Zdążyła mi tylko powiedzieć:
- Kocham Cię.
Wrogowie dali nam spokój, jeszcze przez jakiś czas nas gonili ale po chwili przestali.
Akimitsu powiedział, że najlepiej będzie jak się rozejdziemy. Uścisnęliśmy sie po raz ostatni, uroniłem łzę.
Z żalem i smutkiem patrzyłem jak odbiega w inną stronę.
Wędrowałem, wędrowałem aż spotkałem pewną waderę.
<Tą waderą była...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz