Zacieśnianie więzi

W ramach lepszego zapoznania się ze sobą realizujemy comiesięczny projekt losowania osób, do których można napisać op. i dostać dzięki temu +3 pkt. do każdej z umiejętności (+1 pkt. do mocy).
Link do osób, które zostały wylosowane znajduje się tutaj. :)

sobota, 14 marca 2015

Od Kai'ego "Spacer czy randka?" cz. 6 (cd. Nari)

Znajdowałem się pod powierzchnią wody przez dobre kilka sekund, machając łapami, usilnie starając się wynurzyć. W szarej, zmąconej wodzie wirowały bąbelki powietrza uchodzące z mojego nosa. Było niesamowicie zimno, więc prędko stwierdziłem, że zaraz zamarznę na kość! Machałem jeszcze mocniej łapami, tak, że udało mi się trochę unieść w górę. Jeszcze bardziej się wysiliłem. Bum! Uderzyłem się głową z dość sporą siłą w lód. Skrzywiłem się z bólu. Gdzie była ta dziura, przez któą przed chwilą tu wpadliśmy?! Nerwowo przyglądałem się białej "desce", którą miałem nad głową. Zniknęła! Jak to jest możliwe?! Uderzyłem mocniej, raz, drugi... a za trzecim lód pękł i wreszcie mogłem oddychać. Chwilę odsapnąłem sobie, opierając łeb o krawędź. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie jedną okropną rzecz...
- Nari!... - szepnąłem sam do siebie i ponownie zanurkowałem. Prędko poruszałem łapami, by nie okazało się, że się spóźniłem. Nieprzytomna wadera powoli szła na dno. Niech to szlag! Dlaczego nie mogłem mieć żywiołu wody?! Na szczęście udało mi się pochwycić waderę pod pachy i pociągnąć ku górze. Kosztowało mnie to wiele wysiłku, lecz w końcu udało mi się ją "wyrzucić" na brzeg. Przemoczony jak mops wyskoczyłem zaraz obok niej, o mało się nie wywracając na śliskim lodzie. Wadera dała znak życia tym, że niemalże natychmiast zaczęła kaszleć i tym samym wykrztuszać zaległą w płucach wodę. Drżała. Niestety ponownie lód zaczął pękać. Widząc to, pospiesznie ułożyłem sobie Nari na grzbiecie i popędziłem ku lądowi. Myślałem, że zaraz połamię sobie z wysiłku łapy! Zasapany upadłem na ziemię. Udało się! Zamarznięte jezioro popękało już na dobre. Z wycieńczenia zamknąłem oczy i straciłem przytomność.
***
Ocknąłem się dość późno. Nie wiem nawet kiedy, bo nie mam pojęcia jak długo tak leżałem. Tylko... czy ja jestem wciąż obok Jeziora? Nie, jest zdecydowanie zbyt ciepło, bym był na zewnątrz. Wytężyłem bardziej wzrok, bo dostrzec coś więcej, gdyż było prawie całkowicie ciemno, a moje oczy nie były przyzwyczajone do mroku. Znajdowałem się najpewniej w jakiejś jaskini. Poruszyłem się lekko, a wtedy poczułem, że byłem czymś przykryty. Czyżby był to stary koc z miasta? Tak, zgadza się.
- Eee... halo? - powiedziałem zachrypniętym głosem i jeszcze bardziej otuliłem się kocem. Zimno. Nagle poczułem jakiś ruch po mojej prawej stronie. Spojrzałem w tamtą stronę.
- Nari?
- Uhum...? - mruknęła jeszcze bardziej przybliżając się do mnie. Wtulała się w moje furto w celu znalezienia jak największej ilości ciepła.
- Co się stało?
- Wyciągnąłeś mnie z Jeziora, czyż nie?
- Tak.
- No więc później zasłabłeś, a ja się wtedy obudziłam. Zwołałam pomoc no i przenieśli cię. Ice poleciła, że najlepiej, jakbyś się ogrzał, ja zresztą też i przyniosła nam ten koc.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałem niemrawo rozglądając się dokoła.
- W mojej jaskini. Masz. - powiedziała przesuwając w moją stronę wydrążony orzech kokosowy. Powąchałem.
- Co to?
- Herbata.
- Czym jest ta cała... Herbata? - zapytałem z typowym dla mnie zainteresowaniem.
- Można ją przyrządzić z co niektórych ziół czy liści, zalewając wrzącą wodą. Można do niej dolać świeży miód, bądź wrzucić owoce, aby była jeszcze smaczniejsza...
- Skąd wzięłaś w takim razie jakieś zioła?
- Ususzyłam pozbieraną w lecie miętę.
Popatrzyłem na parującą... herbatę. Kolejna rzecz, o której nie miałem zielonego pojęcia, której istnienie uświadomiła mi dopiero Nari. Powąchałem raz jeszcze, niezbyt pewien, czy to przypadkiem nie jest trujące. Wadera widząc moją minę wybuchnęła śmiechem.
- Po prostu spróbuj. - powiedziała. W końcu jednak zacząłem pić. Początkowo bardzo wolno, kosztując każdym kubkiem smakowym, czy jednak napój jest smaczny. Już po chwili piłem duszkiem, o mało nie wywracając "kubeczka". Nari ponownie się zaśmiała.
- I co? Smakuje?
- I to jak! - wykrzyknąłem uśmiechając się od ucha do ucha, gdy herbata się skończyła.
- Widzę, że już ci lepiej... - powiedziała Nari z dumą ponownie wtulając się w moje futro.
- Jesteś śpiąca? - zapytałem patrząc na jej przymykające się oczy.
- Uhum...
Odsunąłem kubek i ułożyłem wygodnie łeb na łapach.
- A więc dobranoc.
- Dobranoc. - szepnęła w odpowiedzi już na wpół śpiąc. Całe szczęście, że ta cała przygoda z lodowiskiem w końcu skończyła się dobrze, i że nic się nie stało Nari...

<Nari?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz