Jadę limuzyną w towarzystwie 6 pięknych kobiet. Na głowie mam koronę, a na plecach czerwoną pelerynę.
-Panie Yato, dolać szampana? – pyta jedna z nich. Podstawiam kieliszek
pod butelkę. Dziewczyna nalewa alkoholu do połowy po czym odstawia
butelkę. Siada koło mnie i się przytula.
-Yato. Yato. Yato! – słyszę znajomy głos. – Wstawaj idioto!
Spadłem z kamienia na którym drzemałem. Wstałem i pomasowałem pośladki.
-Jak mogłaś? Miałem taki piękny sen – rozmarzyłem się.
-Cieszę się twoim szczęściem – powiedziała sarkastycznie.
-Ha, ha. Bardzo śmieszne. Zemszczę się… Czego ode mnie chcesz? – usiadłem na kamieniu i wziąłem do ręki moje ostrze.
-Sprawdzam, czy pracujesz – usiadła obok. Wstałem i pochyliłem się nad nią.
-Nudzi ci się? – zapytałem. Cisza. Pchnąłem ją lekko tak, aby położyła
się na kamieniu. Usiadłem na niej i szepnąłem jej do ucha. – Chcesz się
pobawić? – czułem jej oddech. Była zestresowana. Odsunąłem się i
zauważyłem rumieńce na jej twarzy. – Tak, czy nie? Wydaje mi się, że
chcesz – uśmiechnąłem się. Zbliżyłem się do je ust, a po chwili
odskoczyłem. Wstałem, wziąłem miecz do ręki i ruszyłem w stronę lasu. –
Miłej warty! – krzyknąłem i pomachałem jej.
<Kiiyuko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz