-Czemu chciałeś zrobić coś temu dziecku?! – krzyknęła za mną. Zatrzymałem się i spojrzałem na nią przez ramię.
-Bo ich nie lubię – powiedziałem bez emocji. Odwróciłem się i ujrzałem
przed sobą ścianę ognia. – Naprawdę chcesz się ze mną bawić w ten
sposób? – byłem zdenerwowany. Przywołałem swój miecz i teleportowałem
się. Stałem za nią. Przyłożyłem ostrze do jej gardła. – Czy masz jeszcze
jakiś problem?
-Tak! – złapała mnie za rękę i poparzyła.
-Nie
ładnie! – stworzyła sobie miecz z ognia i przybrała pozycję do ataku. Po
chwili zaatakowała. Jej ciosy może i były szybkie, jednak nie tak
bardzo jak ja. – Za wolno skarbie – skontrowałem ją. Staliśmy
naprzeciwko siebie. Odepchnąłem ją tak, aby upadła. Rzuciłem zaklęcie
unieruchamiające. Kucnąłem przy niej. – No i po co ci to było? –
zbliżyłem się do jej ucha. – Lepiej nie zadzieraj z lepszymi. To mogło
skończyć się inaczej. Następnym razem nie będzie tak miło – powiedziałem
bez emocji, wstałem i zdjąłem zaklęcie. – Mam nadzieję, że wszystko
sobie wyjaśniliśmy – wskoczyłem na drzewo.
-STÓJ!
-Co jeszcze… - powiedziałem do siebie.
<Victoria?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz