Ujrzałem małą waderę. Siedziała zamyślona przyglądając się innym przerażonymi oczami. Podszedłem do niej.
- Witaj. - powiedziałem stając za nią.
Odwróciła się wystraszone.
- Kkk... Kim jesteś? - spytała
- Jestem Tamorayn. Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć. Jak ty się nazywasz? - uśmiechnąłem się. Wadera źle to odebrała.
- W.... Wissy.
- Nie bój się mnie. Nie zjem cię przecież. - powiedziałem
Wadera nie odpowiedziała tylko uciekła.
- Wissy! - zawołałem ją. Uciekała jeszcze szybciej. Ruszyłem za nią. Szybko ją dogoniłem.
- Zostaw mnie! - powiedziała
- Mała. Ja ci nic nie zrobię.
- Zabiłeś kiedyś kogoś? - zapytała. Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
Chciałem powiedzieć "nie", ale to nie byłaby prawda. Siedziałem cicho.
- Wissy. Proszę, nie bój się mnie. Chciałem cię tylko zagadać, dodać
otuchy, bo tak siedziałaś wystraszona. Nie chciałem cię jeszcze bardziej
wystraszyć. Rozumiesz?
<Wissy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz